Od kilku miesięcy trwa w Niemczech bardzo intensywna nagonka medialna na arcybiskupa Kolonii, kard. Rainera Marię Woelkiego. Purpuratowi zarzuca się, jakoby celowo zatuszował nadużycia seksualne. Problem w tym, że to nieprawda i kardynał postąpił zgodnie z prawem, co przyznała już nawet Stolica Apostolska. Stąd rodzą się podejrzenia, że wymierzona w niego kampania ma swoisty cel: wyeliminowanie hierarchy, który krytykuje modernistyczną Drogę Synodalną.
O tej sprawie pisze na łamach National Catholic Register watykanista Edward Pentin, korespondent NCR w Rzymie. Kard. Rainer Maria Woelki jest najbardziej prominentnym niemieckim krytykiem Drogi Synodalnej, procesu rzekomej reformy, która ma w istocie sprotestantyzować Kościół katolicki za Odrą.
Wesprzyj nas już teraz!
Od samego początku Drogi przestrzega, by na drodze pseudo-parlamentaryzmu nie głosowano nad prawdami wiary i nie usiłowano zmieniać Ewangelii za pomocą instrumentów demokratycznych.
Jednak kilka miesięcy temu kardynał trafił na czołówki niemieckich gazet w związku ze skandalem nadużyć seksualnych. Został ostro zaatakowany przez kolońskich świeckich i księży, także tych, którzy w rozmaitych radach działają w strukturach diecezji. Purpurat nie otrzymał wsparcia przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec, bp. Georga Bätzinga. Biskup ten powiedział mediom tylko tyle, że w jego ocenie w Kolonii „niedobrze zarządza się” kryzysem. Według Edwarda Pentina w istocie może chodzić o próbę zniszczenia kard. Woelkiego, tak, by w jego osobie pokonać największą przeszkodę dla Drogi Synodalnej.
– Nacisk jest ogromny – powiedział Pentinowi jeden z niemieckich księży. – Kardynał Woelki i inni, którzy opierają się Drodze Synodalnej, są atakowani za sprawą brudnych kampanii prasowych – dodał.
Początek kryzysu wybuchł wówczas, gdy kard. Woelki odmówił publikacji raportu w sprawie nadużyć seksualnych w archidiecezji Kolonii. Zaczęto mu zarzucać, że chce ukrywać fakty. Purpurat tłumaczył jednak, że raport zawiera poważne błędy prawne i metodologiczne i stąd nie powinien nigdy być publikowany.
Następnie został oskarżony o rzekome tuszowanie nadużyć seksualnych. Gdy w roku 2014 został arcybiskupem Kolonii, na jego biurko trafiły informacje o księdzu z Düsseldorfu, który miał wykorzystać chłopca w latach 70. XX wieku.
Kardynał nie przesłał informacji o tej sprawie do Watykanu i nie podjął żadnych działań, bo ksiądz znajdował się w fatalnym stanie zdrowotnym – nie mógł odpowiadać na żadne pytania podczas ewentualnego śledztwa z powodu zaawansowanej demencji. Wkrótce zresztą zmarł z przyczyn naturalnych.
Stolica Apostolska oceniła, że kardynał postąpił zgodnie z przepisami. Jego sprawę badała od grudnia.
Gdy idzie o nieopublikowany raport, kard. Woelki przeprosił za to, że został on przygotowany w sposób nie do końca prawidłowy. Obiecał, że wkrótce zostanie opublikowany nowy raport, pozbawiony tych skaz i ten zostanie opublikowany.
Według źródła Edwarda Pentina ataki na kard. Woelkiego są ściśle związane z jego krytyką Drogi Synodalnej. Chodzi o to, by zmusić go do odejścia. Woelki jest bowiem jedynym kardynałem działającym w Niemczech, który sprzeciwia się Drodze Synodalnej. Poza tym Drogę krytykuje jeszcze na przykład były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gehrard Müller, który nie należy jednak do niemieckiego Episkopatu. W Episkopacie przeciwko Drodze wypowiada się z kolei dosadnie, prócz kard. Woelkiego, w zasadzie jedynie bp Rudolf Voderholzer.
Źródła: ncregister.com, PCh24.pl
Pach