Według nowego, uchwalonego w 2020 roku brytyjskiego prawa (Human Tissue Act), rodzina nie będzie mogła zapobiec pobraniu narządów od zmarłej osoby, zaś według danych większość organów pobieranych jest od ludzi, którzy umierają w trakcie sztucznej wentylacji na oddziale intensywnej terapii lub po stwierdzeniu ciężkiego uszkodzenia mózgu.
Wesprzyj nas już teraz!
Trwa walka o życie polskiego pacjenta w Plymouth. Oficjalnie w Wielkiej Brytanii zakazana jest zarówno tak zwana eutanazja, jak i wspomagane samobójstwo. Kto „zachęca lub wspomaga samobójstwo” naraża się na karę 14 lat pozbawienia wolności, zaś eutanazja w brytyjskim prawie określana jest jako „morderstwo”. Zarazem jednak w tamtejszych sądach szpitale bez problemu mogą uzyskać zgodę na odłączenie od aparatury podtrzymującej życie pacjentów w ciężkim stanie. W ostatnim czasie brytyjskie i polskie media, opisując historię Polaka, pacjenta Szpitala Uniwersyteckiego w Plymouth, ujawniły, iż w Wielkiej Brytanii eutanazja jest faktycznie praktykowana, nieznana jest tylko skala tego zjawiska.
W pierwszych dniach listopada u pana Sławomira lekarze stwierdzili zatrzymanie pracy serca, co w efekcie przyniosło ciężkie uszkodzenie mózgu. Sąd przychylił się do wniosku lekarzy o zgodę na rezygnację z leczenia, twierdząc, że dalsze podtrzymywanie życia R.S. „nie leży w jego najlepszym interesie”. Ze strony polskiego rządu padła propozycja przewiezienia chorego do Polski i podjęcie leczenia w jednym z najlepszych ośrodków, szpitalu MSWiA. Wniosek ten został odrzucony. Według brytyjskiego sądu „najlepszy interes” mężczyzny w przypadku takiej decyzji mógłby ucierpieć z powodu ryzyka śmierci podczas transportu.
Sędzia Cohen z Sądu Najwyższego, uzasadniając decyzję o zaprzestaniu leczenia, orzekł, że chociaż mężczyzna może przeżyć „do pięciu lat lub dłużej” nigdy nie wyzdrowieje, pozostając w „stanie minimalnej świadomości”, w którym „ledwo rozpoznaje obecność innej istoty ludzkiej”. Sędzia uznał, że mężczyzna „nie chciałby być utrzymywany przy życiu w stanie, który nie daje mu możliwości czerpania przyjemności i który jest tak przygnębiający dla jego żony i dzieci”.
Argumentacja brytyjskiego Sądu Najwyższego wpisuje się doskonale w postawę totalnego utylitaryzmu w dziedzinie traktowania ludzkiego życia. Być może nie bez znaczenia jest również możliwość ewentualnej transplantacji narządów. Według nowego, uchwalonego w 2020 roku prawa (Human Tissue Act), rodzina nie będzie mogła zapobiec pobraniu narządów od zmarłej osoby, zaś według danych większość narządów pobieranych jest od ludzi, którzy umierają w trakcie sztucznej wentylacji na oddziale intensywnej terapii lub po stwierdzeniu ciężkiego uszkodzenia mózgu.
W sprawie polskiego pacjenta szpitala w Plymouth jego biologiczna rodzina: matka, siostry i siostrzenica zarzuciły brytyjskim sądom podjęcie zbyt pośpiesznej decyzji, która nie uwzględniła katolickich przekonań chorego o świętości życia. Natomiast Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że sprawa nie kwalifikuje się do rozpatrzenia z powodu braku naruszenia konwencji.
Brak przychylności brytyjskiego sądu w zakresie walki o życie mężczyzny, m.in. brak zgody na leczenie w innym ośrodku przypomina sprawę Alfiego Evansa, toczącą się w Wielkiej Brytanii w latach 2017 i 2018. Chłopiec cierpiał na nieznaną chorobę neurodegeneracyjną, którą leczono w szpitalu w Liverpoolu. Po wyczerpaniu możliwości leczenia szpital zwrócił się do sądu o odłączenie chłopca od respiratora. Sąd przychylił się do decyzji lekarzy, mimo sprzeciwu rodziców i możliwości dalszego leczenia chłopca w watykańskim szpitalu Bambino Gesu w Rzymie, który zadeklarował podtrzymywanie życia chłopca przez czas nieokreślony. Brytyjski sąd był nieugięty, określając zmagania rodziców mianem „nieludzkich”, a Europejski Trybunał Praw Człowieka również uznał, że prawo chłopca do życia nie zostało naruszone.
Brytyjski parlament konsekwentnie odrzuca legalizację wspomaganego samobójstwa i eutanazji. Jak stwierdza organizacja Care not Killing: „Jeśli wspomagane samobójstwo lub eutanazja zostaną zalegalizowane, wszelkie zabezpieczenia przed nadużyciami, takie jak ograniczenie go do określonych kategorii osób, nie będą działać. Zamiast tego, po ustaleniu tak zwanego prawa do śmierci będziemy świadkami stopniowego rozszerzania się działalności aktywistów, wywierających presję, aby poszerzyć kategorie osób, które się do tego kwalifikują”.
Źródło: VaticanNews.va / KAI
RoM