Szczepionki powodują, że przebieg choroby jest znacznie łagodniejszy. Nie zapobiegają natomiast zakażeniu w ogóle – powiedział w Polskim Radiu 24 prof. Piotr Religa z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
W większości krajów świata trwają szczepienia przeciwko koronawirusowi. W Polsce pierwszą osobę zaszczepiono 27 grudnia 2020. Zdaniem gościa Polskiego Radia, same szczepionki całkowicie nie zapobiegają zakażeniu, ale powodują, że przebieg choroby jest „znacznie łagodniejszy”. Prof. Religa dodał, że obecne szczepionki przeciw koronawirusowi mają krótkotrwałe działanie: od 6 miesięcy do 2 lat i są dopuszczone wyłącznie do działania w czasie kryzysu.
Wesprzyj nas już teraz!
„W przyszłości powstaną lepsze szczepionki, które zabezpieczą nas także przed nowymi mutacjami wirusa” – przekonywał prof. Piotr Religa. Przyznał jednocześnie, że „mamy problem” w przypadku osób starszych, gdyż nie wiadomo czy szczepionki w ogóle zadziałają. – Osoby starsze słabiej reagują na szczepionki i ta odporność na poszczególne choroby nie zawsze się rozwija – stwierdził.
Jego zdaniem zadowalający poziom odporności, powodujący wycofanie się wirusa nastąpi kiedy osiągniemy wyszczepialność na poziomie połowy populacji, czyli ok. 20 milionów osób – mniej więcej tyle, ile wynosi liczbą chętnych do zaszczepienia wykazywana obecnie w sondażach. – Należy natomiast przypuszczać, że ten wirus pozostanie z nami na zawsze. Podobnie jak grypa będzie występował sezonowo i nie będzie tak groźny jak jest obecnie – powiedział.
Zdaniem profesora, w przypadku koronawirusa SARS-CoV-2 mamy do czynienia z niezwykłym zjawiskiem. Mimo dużej ekspozycji na wirusa, znaczna część osób nie wykazuje żadnych przejawów choroby, nawet pomimo braku wytworzenia przeciwciał. – Mogą być to przyczyny genetyczne, albo przyczyny krzyżowej reakcji z innymi wirusami – zauważył. – Z badań epidemiologicznych wiemy, że mogą być to krzyżowe reakcje z grypą – wyjaśnił.
Źródło: polskieradio24.pl
PR
