Pandemia koronawirusa spowodowała, że pewne teorie uznawane za „spiskowe” i funkcjonujące od lat na marginesie życia politycznego, zaczynają być dyskutowane. Zdaje się, że zaniepokoiły one mocno władze Republiki Francuskiej, a ta sięgnęła po metody niemal sowieckie.
Jean-Bernard Fourtillan wsadzony do szpitala psychiatrycznego
Wesprzyj nas już teraz!
Jean-Bernard Fourtillan to emerytowany profesor uniwersytecki, autor 400 patentów w dziedzinie medycyny. Jest jednak przeciwnikiem szczepionek i to od wielu lat. Krytykował je za to, że mają zawierać niebezpieczne adiuwanty, takie jak aluminium. W czasach Covid-19, Fourtillan oskarżył francuski Instytut Pasteura o „wytwarzanie” wirusa SARS-COV-2 i uczestnictwo w jego „ucieczce” z laboratorium P4 w chińskim Wuhan.
Pomoc Francuzów w budowaniu laboratorium P4 w Chinach była szeroko opisywana. Przeprowadzane tam badania nad koronawirusami też. Dla polepszania relacji handlowych, Paryż przekazał Pekinowi dostęp do biotechnologii. W 2017 r. Minister Bernard Cazeneuve brał nawet udział w oficjalnej ceremonii otwarcia laboratorium P4 w Wuhan. Projekt pilotował Lévy, mąż późniejszej minister zdrowia Agnès Buzyn. Podstawy do teorii „spiskowej” są więc mocne.
Jean-Bernard Fourtillan poszedł tym tropem i formułował oskarżenia pod adresem Instytutu Pasteura. Informował, że jeszcze w latach 2003 i 2011 Instytut Pasteura złożył wnioski patentowe dotyczące „SARS-COV-2”. Według Fourtillana, obecny wirus wywołujący COVID-19 to sztuczny wirus wyprodukowany przez człowieka. Fourtillan wyciąga z tego wniosek, że obecna pandemia była zaplanowana wcześniej.
Prokuratura wszczęła więc w końcu przeciw niemu śledztwo. Zabrali mu komputer, później zablokowali konta bankowe, wypłatę emerytury, aż w końcu aresztowali i zamknęli w izolatce w szpitalu psychiatrycznym w Uzés. Ten stopień „wolności wypowiedzi” to już niemal jawne nawiązanie do czasów sowieckich. Do tego dochodzi obłuda, bo zatrzymanie Fourtillana uzasadniono jego „nielegalnymi badaniami” osób chorych na Alzheimera i Parkinsona. W leczeniu stosował plastry hormonalne, z nieszkodliwą walentoniną, co przynosiło pozytywne efekty. „Klinika” mieściła się w opactwie, a koszty jej działania pokrywano ze zbiórek pieniędzy. Agencja ds. badań zarzuciła mu jednak nielegalne eksperymenty medyczne. Jednak te działania nie były prawdziwym, a przynajmniej jedynym powodem zatrzymania profesora.
Naukowiec ostatecznie został zwolniony ze szpitala psychiatrycznego 17 grudnia. Warto dodać, że w szpitalu wsadzono go do izolatki na oddziale dla ciężko chorych pacjentów. Nawet jeśli profesor Fourtillan był w jakimś stanie depresyjnym, trudno nie ocenić tego jako dodatkowy środek represyjny.
Presja społeczna na uwolnienie Jeana-Bernarda Fourtillana była duża. W sieciach społecznościowych mnożyły się głosy poparcia dla doktora i oburzenie. Jeden z filmików w obronie profesora kanale Youtube miał 200 000 odsłon w ciągu dwóch dni. Zareagowały też w końcu oficjalne media, a regionalna telewizja wyemitowała materiał o skargach dyrekcji szpitala psychiatrycznego na otrzymywane przezeń groźby i obelgi. Fourtillon wyszedł na wolność.
Przywódca „ruchu oporu” zatrzymany przez służby specjalne
Kolejny przykład zaniepokojenia władz francuskich „teoriami spiskowymi” i uciekanie się do niezbyt przejrzystych działań, to zaangażowanie służb specjalnych do akcji wymierzonych w nowy francuski „ruch oporu”. Nazwa jest może trochę złośliwa, ale okazuje się, że w czasach pandemii ruch zwolenników teorii spiskowych zaczyna przybierać na sile. Wtedy „reżim” przestaje się patyczkować. Dlatego jeden z szefów takiego „ruchu oporu” trafił właśnie do aresztu z sankcją prokuratorską.
Eric Fiorile to postać coraz bardziej popularna i ma sporą grupę wyznawców. Ogłosił się przewodniczącym Narodowej Rady Tymczasowej, która ma dokonać transformacji systemu francuskiego. Jego zdaniem rząd zagubił i utracił zdolność sprawowania władzy w czasach pandemii. Florile został aresztowany w środę 16 grudnia. Zarzuca się mu próbę obalenia ustroju siłą i „spisek przestępczy”. Przewodniczący Rady wezwał bowiem do demonstracji w Paryżu i przejęcia władzy.
Erica Fiorile zatrzymali funkcjonariusze DGSI (Generalna Dyrekcja Bezpieczeństwa Wewnętrznego). Oficjalnie chodzi o prowadzone od dawna śledztwo przeciw „spiskowej” grupie Les Barjols, którą zaklasyfikowano „blisko ultra-prawicy” (warto przypomnieć, że we francuskiej nomenklaturze politycznej takim epitetem obdarzają media np. nasz krajowy PiS – przyp. red.). Les Barjols zarzucano chęć przygotowania w 2018 roku „brutalnej akcji przeciwko Emmanuelowi Macronowi”.
Zatrzymanie Erica Fiorile należy jednak bardziej wiązać z jego wezwaniem do marszu w Paryżu 18 grudnia i chęcią obalenia władzy. Miała to być, co podkreślmy, rewolucja pacyfistyczna. Jego popularność najwyraźniej jednak „reżim” wystraszyła i wezwano na pomoc służby specjalne. Sprawa jest wyjątkowo dęta. Usiłuje się Fiorilemu przypisać różne zarzuty, w tym rzekome pogróżki wobec lekarza, by ten nie brał udziału w szczepieniach czy posiadanie broni.
Fiorile jest tzw. naturopatą i blogerem. Próbował już „zamachu stanu” 14 lipca 2015 roku. Na ulice wyszło wówczas niecałe pół tysiąca członków tego „ruchu oporu”, więc władze na „folklor” nie zwracały uwagi. W czasach pandemii wyznawców Fiorila przyrosło i dlatego nagle działacz stał się realnym wrogiem. Eric Fiorile jest zwolennikiem teorii spiskowych, ale w jego potępianiu działań masonerii i zwolenników „Nowego Porządku Świata” znajdziemy wiele ciekawych wątków. Wskazuje tu także np. na firmy farmaceutyczne, Grupę Bildberg i masonerię, jako „sektę przestępczą”. Twierdzi, że to te ośrodki stoją za „fałszywą pandemią” Covid -19.
W internecie ma nawet swoją Krajową Radę TV i „telewizję rządu Wolnej Francji”. Jego Narodowa Rada Tymczasowa została powołana jeszcze w 2014 roku i według aktywisty jest obecnie „jedyną prawowitą władzą we Francji”. Dodaje, że rząd i prezydent utracili legitymizację.
Fiorile uważa się za wynalazcę rewolucyjnej koncepcji „demozofii”. Ma to być „model społeczeństwa, które zamiast być rządzone przez polityczną oligarchię wpisaną do systemu Republiki, byłaby kierowana zasadami logiki i zdrowego rozsądku obywateli”. Kanał YouTube „Demo Sophie” zgromadził prawie 45 000 subskrybentów i ma 6,3 miliona wyświetleń. Fiorile został aresztowany w Paryżu właśnie podczas nagrywania kolejnej audycji „na żywo”. W jego przypadku też można znaleźć powielanie przez służby pewnych wzorów sowieckich. Przypomina się zwłaszcza słynna opinia stalinowskiego prokuratora Andrieja Wyszyńskiego – „dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”.
Fiorille nie jest pierwszym więźniem tego „ruchu oporu”. Jego zastępcą jest Christian Maillaud, znany pod imieniem „Stan”. To 52-letni były żandarm, który został skazany przez sąd w Saintes na cztery lata więzienia wraz z pięcioletnim zakazem pobytu w departamencie Charente-Maritime, za „udział w stowarzyszeniu przestępczym”. W lipcu 2020 roku karę mu zawieszono, ale podobnie jak inni otrzymał w ten sposób od Republiki poważne „ostrzeżenie”. Represje wobec działaczy kojarzonych dotąd z politycznym folklorem, wskazują, że jakiś bakcyl podgryza nawet fundamenty V Republiki, a sprawiedliwość i demokracja okazują się mocno fasadowe. Sięganie po sowieckie metody, nijak przecież do „praworządności” nie przystają.
Bogdan Dobosz
WMa