– Komunizm koncentrował się na „wyzwalaniu” robotników spod ucisku „klasy posiadającej”. Neomarksiści chcą „wyzwalać” tzw. mniejszości seksualne spod rzekomej opresji heteroseksualnej większości. Ci nowi rewolucjoniści wynajdują kolejne grupy ludzi do „wyzwolenia”. Geje i lesbijki mogą już na Zachodzie brać „śluby”, więc teraz „wyzwalanie” obejmuje transseksualistów. Kto będzie następny? Aż strach pomyśleć – mówi w rozmowie z tygodnikiem „Do Rzeczy” John-Henry Westen, kanadyjski publicysta katolicki, redaktor naczelny portalu Life Site News.
Zdaniem Westena jest czymś niezwykle ciekawym, że wśród zwolenników LGBT często widać „specyficzny rodzaj gorliwości, który sprawia, że staje się to dla wielu ludzi para-religią”. – W centrum tego systemu wierzeń postawiona została miłość” (słynne hasło „love is love”), która jednak jest diametralnie odmienna od miłości w rozumieniu chrześcijan – ocenia.
Publicysta został zapytany o to, która litera ze skrótu LGBT jest dziś najważniejsza. – Bez wątpienia litera „T”. Właśnie problem transseksualizmu jest dziś najważniejszy dla heroldów „postępu”. Tematy gejowsko-lesbisjko-biseksualne są „zgrane”, od kiedy przeforsowano „małżeństwa” homoseksualne. Nie ma w nich już tak dużo „paliwa” do angażowania uwagi społeczeństw. Tymczasem „zmiana płci” to wciąż względnie nowa rzecz, szokująca, wzbudzająca dyskusje. Transseksualizm daje też dużo więcej możliwości do nakładania kagańca ludziom, którzy nie życzą sobie rewolucji społecznej – odpowiedział.
Wesprzyj nas już teraz!
Westen zwraca uwagę właśnie na „zmianę języka” dokonywanej przez neomarkistów, co jego zdaniem jest zabójcze dla kultury, ponieważ język w ogromnej mierze ją determinuje. – To taktyka rodem z podręcznika komunistycznych rewolucjonistów – przymusić ludzi do mówienia oczywistych nieprawd w stylu „wojna to pokój” lub do zwracania się do mężczyzny w sukni per „ona”. Powtarzane w kółko kłamstwa niszczą społeczeństwa. Tak działał komunizm, tak też działa mechanizm obecnej rewolucji. Na razie litera „T” jest najważniejsza, ale już niedługo może się to zmienić – podkreśla.
Jak zauważa idąc patrząc na „logikę neomarksistów” kolejnym krokiem będzie promocja literki „M”, czyli „Międzypokoleniowego seksu”, przez co Westen rozumie pedofilię. – To już się powoli dzieje. W Kalifornii, rządzonej od lat przez liberałów obyczajowych, przegłosowano właśnie przepisy zmniejszające karę za seks z dziećmi, które „dobrowolnie” się w to angażują. Na razie są to niewielkie zmiany, ale ten rodzaj rewolucji właśnie tak działa – krok po kroku wykoleja się normalność – alarmuje.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TK