Czy jeśli pojawi się produkcja, w której wystąpią same osoby czarnoskóre, albo sami przedstawiciele LGBT, względnie osoby niepełnosprawne, to czy wtedy biali, heteronormatywni, zdrowi ludzie dostaną trzydziestoprocentowy parytet? Jakoś dziwnie podejrzewam, że nie – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl Piotr Gociek komentujący nowe zasady przyznawania Oscarów przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej.
Według publicysty decyzja ta to „dalszy ciąg szaleństwa, które trawi kulturę od kilku dekad, a same Oscary od lat kilku”. – W 2016 roku rozpoczęły się protesty przeciwko temu, że zbyt mało nominowanych jest Afroamerykanów. Obiecano wówczas, że nastąpi zwiększenie liczby członków mniejszości wśród władz akademii. Teraz widzimy kolejne podjęte kroki – tłumaczy.
Wesprzyj nas już teraz!
W ocenie Piotr Goćka jesteśmy świadkami dwóch niebezpieczeństw, jakie pod płaszczykiem tolerancji oraz walki z rasizmem i homofobią chcą wprowadzić członkowie Akademii. – Pierwszym jest oczywiście cenzura, wyeliminowanie z kina pewnych tematów, których się nie da zrobić, stosując te obostrzenia tak, by nie wyszła z tego kupa śmiechu. Drugim jest zamach na wolność gospodarczą. Bo w punkcie trzecim tych obostrzeń jest przepis wymagający, by firmy produkujące filmy zatrudniały pewien procent przedstawicieli mniejszości, także na stanowiskach kierowniczych. Rodzi się pytanie jakim prawem jakaś prywatna firma ma dyktować innym, niezależnym prywatnym firmom jak mają prowadzić swój biznes, kogo zatrudniać, na jakich stanowiskach. To jest straszliwe niebezpieczeństwo – podkreśla.
Na koniec Piotr Gociek wyraża nadzieję, że nastąpi upadek Oscarów i powstaną nowe, alternatywne nagrody filmowe. – Bardzo bym chciał, żeby tak nastąpiło, i żeby twórca tych nagród oceniał filmy nie według tego, kto według parytetu w nich występuje, ale według tego, czy film jest dobry, czy zły (…), bo właśnie Oscar umiera na naszych oczach, a rodzi się „Oscar plus” – podsumowuje publicysta.
Źródło: DoRzeczy.pl
TK