Ekonomiczna zawierucha związana z pandemią koronawirusa oraz gospodarczym i społecznym lockdownem wywindowała ceny złota do poziomu historycznego rekordu. W niektórych momentach ostatniego tygodnia lipca za uncję królewskiego metalu trzeba było płacić ponad 1950, a niekiedy nawet 1960 dolarów. Swój czas ma także srebro, a z prognozy Goldman Sachs wynika, że w najbliższym czasie nie należy spodziewać się spadków cen obu surowców.
Dotychczasowy rekord ceny złota został ustanowiony w roku 2011 i wynosił 1920 dolarów, jednak pomimo przekroczenia w tym tygodniu owego progu o 30, a nawet 40 dolarów, nie należy spodziewać się spadków – uważają analitycy banku inwestycyjnego, którzy podnieśli swoje prognozy wzrostu cen surowców lokacyjnych.
Wesprzyj nas już teraz!
Wskazują oni, że złoto to w niepewnych czasach zagrożenia najpierw deflacją, a potem inflacją, alternatywa dla dolara, zaś srebro rośnie z powodu sytuacji na rynku złota oraz rosnącego popytu na urządzenia potrzebne do wytwarzania energii ze źródeł odnawialnych. Ten ostatni element jest silne powiązany z europejskim Zielonym Ładem oraz proekologicznym programem kandydata na prezydenta USA Joe Bidena.
Nowe prognozy Goldman Sachs mówią o wzrośnie ceny złota do końca roku aż do 2,3 tys. dolarów za uncję. Dotychczasowa prognoza wskazywała na 2 tys. Z kolei korekta prognozy wzrostu ceny srebra podniosła „poprzeczkę” z 22 do 30 dolarów.
Źródło: bankier.pl / businessinsider.com.pl / money.pl
MWł