Prezydent Donald Trump ma podpisać rozporządzenie, którego celem jest walka z cenzurą w mediach społecznościowych. Wcześniej, przywódca USA zagroził zamknięciem platform po tym, jak Twitter użył nowej formuły, oflagowując jego posty dotyczące wyborów korespondencyjnych jako potencjalnie dezinformujące.
Podczas lotu powrotnego z Florydy do Waszyngtonu sekretarz prasowy Białego Domu, Kayleigh McEnany powiedziała dziennikarzom, że Trump podpisze rozporządzenie „dotyczące mediów społecznościowych”.
Wesprzyj nas już teraz!
McEnany nie przedstawiła szczegółów dotyczących aktu wykonawczego, chociaż początkowo mówiła, że Trump podpisze je w środę wieczorem. Alyssa Farah, dyrektor ds. komunikacji strategicznej w Białym Domu wyjaśniła później reporterom, że rozporządzenie zostanie podpisane w czwartek.
Ogłoszenie McEnany o rozporządzeniu w sprawie platform internetowych pojawiło się tuż po tweetach Trumpa, oskarżających media społecznościowe o „uciszanie” konserwatywnych głosów.
Prezydent zajął także bardzo krytyczne stanowisko odnośnie tzw. wyborów korespondencyjnych sugerując, że dają one ogromne możliwości oszukiwania i fałszowania wyników (znikające karty do głosowania, fałszerstwa itp.).
Prezydent zasugerował również, że Twitter używa swojej nowej funkcji sprawdzania faktów, by „tłumić wolność wypowiedzi” i ingeruje w tegoroczną kampanię prezydencką.
„Twitter ingeruje obecnie w wybory prezydenckie w 2020 r. Mówią, że moje oświadczenie w sprawie głosowania pocztą, które doprowadzi do masowej korupcji i oszustw, jest nieprawidłowe, na podstawie sprawdzania faktów przez Fake News CNN i Amazon Washington Post” – napisał. Dodał, że nie pozwoli na tłumienie wolności wypowiedzi.
Zdaniem Bloomberga, Trump „wściekł się” na Tweetera, który pomógł mu wcześniej w walce o fotel prezydencki i, że jest gotów podjąć działania, które mogą sprowadzić lawinę procesów na platformy społecznościowe, a także innych gigantów branży wysokich technologii, pociągając za sobą usuwanie wpisów, postów i filmów.
Firmom przysługuje ochrona prawna, gdy usuwając lub ograniczając widoczność nieodpowiednich tweetów, filmów i innych postów działają w „dobrej wierze”. Nowy projekt zmusiłby Federalną Komisję ds. Komunikacji do wydania przepisów potencjalnie ułatwiających użytkownikom pozwanie platform za bezpodstawne usunięcie wpisów.
Ten ruch może zainicjować prawną batalię między Waszyngtonem a Doliną Krzemową. Prezydent oznajmił, że jest zdeterminowany, by nie zezwolić mediom społecznościowym na ograniczanie wolności wypowiedzi w czasie kampanii wyborczej.
Jak zauważył sam Trump, Twitter daje mu moc unikania mediów głównego nurtu i komunikacji bezpośredniej z amerykańską opinią publiczną. Pozwala także prezydentowi i jego ogromnej społeczności obserwatorów na natychmiastowe rozpowszechnianie stałego strumienia wiadomości oraz krytykę rywali.
Bloomberg przypomina, że platforma mediów społecznościowych stała się jeszcze ważniejsza dla Trumpa w obecnej kampanii, ponieważ pandemia koronawirusa uniemożliwia mu organizację wieców wyborczych.
Prezydent USA w 2018 r. rozważał wydanie rozporządzenia instruującego federalne agencje antymonopolowe w sprawie kontroli praktyk gigantów technologicznych, takich jak Google czy Facebook. Projekt skrytykowano za upolitycznienie egzekwowania przepisów antymonopolowych i nigdy nie został podpisany.
„Ataki Trumpa na Twittera i inne firmy społecznościowe są często przesadzone i rzadko prowadzą do natychmiastowych konkretnych działań. Rząd nigdy nie byłby w stanie uciszyć takiej firmy jak Twitter, nie naruszając Pierwszej Poprawki i prawa do wolności słowa. Jednak jego groźby przypominają o innych znaczących dźwigniach, którymi dysponują prezydent oraz reszta rządu federalnego” – komentuje agencja Bloomberg.
Senator Josh Hawley, republikanin z Missouri napisał w środę list do prezesa Twittera, Jacka Dorsey’a z prośbą o wyjaśnienie linków dotyczących sprawdzania faktów dodanych do tweetów Trumpa. Oskarżył firmę o „przedstawianie własnej opinii”. Senator zagroził zniesieniem ochrony, zabezpieczającej Twittera i inne platformy przed odpowiedzialnością prawną za treści publikowane przez użytkowników.
W ostatnich dniach Trump opublikował wpisy na temat telewizji kablowej i byłego republikańskiego przedstawiciela Joe Scarborough, twierdząc, że był zamieszany w śmierć kobiety, która pracowała w jego biurze okręgowym na Florydzie. Wdowiec wysłał list na Twittera, prosząc spółkę o usunięcie tweetów prezydenta. Scarborough jest częstym krytykiem amerykańskiego przywódcy. Za pomocą Tweetera Trump ogłosił w lipcu 2019 r. jedną z najbardziej kontrowersyjnych decyzji politycznych, uznając suwerenność Izraela nad Wzgórzami Golan.
„Wall Street Journal” zapowiedział, że projekt kopii rozporządzenia ograniczy ochronę prawną zapewnianą firmom społecznościowym, ułatwiając federalnym organom regulacyjnym pociągnięcie ich do odpowiedzialności za ograniczenie wolności wypowiedzi użytkowników. Rozporządzenie cofnie ochronę, jaką gwarantuje firmom technologicznym ustawa Communications Decency Act z 1996 r., zezwalająca na swobodę w moderowaniu treści. Może także doprowadzić to do wycofania przez agencje federalne umów reklamowych z firmami, które naruszają prawo.
Prawnicy kwestionują zdolność prezydenta do moderowania platform społecznościowych. Niemniej jednak zastanawiają się, czy Trump będzie naciskał na nowe ustawodawstwo, czy też na amerykańskie organy regulacyjne, aby pozwały giganty internetowe.
Facebook i Google, spółka macierzysta Alphabet Inc. są obecnie sprawdzane przez Federalną Komisję Handlu i Departament Sprawiedliwości w związku z możliwością naruszenia prawa antymonopolowego.
Źródło: voanews.com / bnnbloomberg.ca / marketwatch.com / nytimes.com
AS