Portal euractiv.com uważa, że nawet jeśli pojawią się pieniądze na ambitny plan ratowania UE po domniemanej pandemii COVID-19, elitom politycznym w Europie Wschodniej „zabraknie kompetencji i wyobraźni, aby stworzyć zrównoważony dobrobyt”.
Radan Kanev, europoseł bułgarski z koalicji PPE uważa, że pilne wyzwania, przed którymi stoi UE jako całość, są szczególnie trudne dla Wschodu. Są one powiązane z systemem opieki zdrowotnej i zabezpieczenia społecznego, który i tak nigdy nie był w dobrej formie, z całą gospodarką oraz z niektórymi kluczowymi sektorami takimi, jak turystyka.
Wesprzyj nas już teraz!
„Uważam jednak – pisze w artykule opublikowanym na stronie euractiv.com – że istnieją dwa znacznie większe wyzwania: pierwsze dotyczy mentalności elity, a drugie, ściśle jest z nim związane i jest to wyzwanie kompetencyjne”.
Kanev uważa, że elity z Europy Wschodniej, zwłaszcza w Bułgarii, skąd pochodzi są nieprzygotowane do zarządzania ambitnym planem naprawy. Instytucje UE i państwa członkowskie są bliskie konsensusu w sprawie kompleksowego planu ratunkowego – w tym uruchomienia znacznego funduszu. Jednak praktyczne wdrożenie planu w krajach Europy Środkowej i Wschodniej – zdaniem bułgarskiego polityka – jest mało realistyczne.
„To, co dzieje się teraz z bułgarską, europejską i faktycznie światową gospodarką, wymaga – zarówno z ekonomicznego, jak i demokratyczno-politycznego punktu widzenia – bardzo silnej odpowiedzi rządowej” – sugeruje.
Kanev uważa, że rząd powraca jako potężny gracz biznesowy i pracodawca ostatniej instancji. Czy nam się to podoba, czy nie znowu będziemy mieli gospodarkę planową. To swoista zemsta za laissez-faire.
„Przynajmniej w sektorze farmaceutycznym, związanym ze sprzętem medycznym, ogólnie medycyną i branżą zdrowotną, gospodarka planowana jest dziś faktem i na pewno pozostanie” – pisze europoseł.
Rzeczony „plan Marshalla dla Europy” czy „Nowy Zielony Ład” to triumf gospodarki Keynsa w makroekonomii, twórcy teorii interwencjonizmu państwowego. „Konsensus waszyngtoński od dawna cierpiał i spodziewane było jego ustąpienie z powodu starości politycznej. Teraz jest martwy, a zakażenie koronawirusem jest tylko oficjalną przyczyną jego śmierci” – czytamy.
Bułgarski deputowany obawia się, że elita z krajów Europy Wschodniej i Środkowej nie dorosła do tej zmiany, bo jest wychowana w czasach rozkwitu konsensusu waszyngtońskiego.
Przypomina, że cała historia bułgarskiej transformacji jest opowieścią o laissez-faire. „Zawsze staraliśmy się zmniejszyć dług państwowy i nigdy nie odważyliśmy się pomyśleć o próbie inwestycyjnej na rynkach. Zbliżamy się do perfekcji w tym, co Europa Zachodnia nazywa surowością i nazywamy to… ekonomią” – pisze.
Dodaje, że ani przywódcy, ani administracja wysokiego szczebla i społeczność ekspertów, zarówno na poziomie mentalności, jak i jako praktycy, nie są gotowi, by zaplanować i wykonać nowy „plan Marshalla”.
„Wyobraźmy sobie, że jest nowy plan Marshalla i miliardy euro mamy na stole. Co zrobiłby bułgarski rząd? Zbudowałby nową elektrownię jądrową i rozpoczął produkcję drogiej i niepotrzebnej nikomu energii elektrycznej? Podwyższył emerytury i wydał pieniądze w ciągu kilku miesięcy? W rzeczywistości nigdy nie słyszałem o żadnym innym pomyśle w bułgarskich kręgach politycznych. Przeszkadza nam nie tylko brak kompetencji, ale także brak wyobraźni. Z drugiej strony utrzymujące się problemy z rządami prawa i endemiczną korupcją budzą obawy, że plan naprawczy doprowadzi do korupcji na niespotykaną skalę i do scementowania niekompetentnych, chciwych krajowych elit na kolejną dekadę kosztem perspektyw rozwoju własnego narodu. Ale to kolejna smutna historia, warta kolejnego i dłuższego artykułu…” – stwierdza autor.
Kanev uważa, że istnieją co najmniej dwa rozwiązania dla obecnych wyzwań: krótkoterminowe i strategiczne. Jego zdaniem, fundusze pomocowe na odbudowę gospodarki nie powinny trafić do rządów, lecz do władz lokalnych, regionów i przedsiębiorstw, które mają znacznie lepszą zdolność i większą rzetelność w wykonywaniu zadań. Mniejsze i liczniejsze pożyczki oraz granty stanowią znacznie mniejsze ryzyko niewłaściwego zarządzania, korupcji lub po prostu błędnego osądu.
Strategiczne rozwiązanie dotyczy nowego przywództwa i nowej generacji liderów, urodzonych długo po budowie nieukończonej elektrowni jądrowej Belene w Bułgarii, zarówno na wysokim szczeblu politycznym, administracyjnym, jak i eksperckim. Mają oni być zdolni do zarządzania funduszami przeznaczonymi na zrównoważony rozwój.
Komisja Europejska jest zdeterminowana, by pod pretekstem walki z domniemaną pandemią COVID-19 skoncentrować się na pobieraniu coraz większych podatków od obywateli i przeznaczyć je na tzw. zielone inwestycje, by szybko zdekarbonizować gospodarkę.
Holandia kilka dni temu przedstawiła propozycję zapewnienia finansowania ze wspólnego funduszu naprawczego jedynie dla tzw. zielonych sektorów. Chce stworzenia listy podmiotów gospodarczych wyłączonych z możliwości ubiegania się o dofinansowanie np. branżę energetyki jądrowej.
„Zarys planu zielonej naprawy w UE”, opublikowany 22 kwietnia br., ma się przyczynić do opracowania ogólnounijnej strategii naprawy, która ma zostać przedstawiona przez Komisję Europejską w drugim lub trzecim tygodniu maja.
Holendrzy opisując między innymi, w jaki sposób Europa mogłaby ustalić kryteria dla „listy wykluczeni”, wskazują, że „żadne wydatki nie powinny szkodzić celom klimatycznym i środowiskowym UE.” Szef ds. polityki klimatycznej UE, Frans Timmermans powiedział posłom do Parlamentu Europejskiego, że „każde euro, które inwestujemy, musi wpłynąć na nową gospodarkę, a nie na stare struktury”.
Zgodnie z wnioskiem decyzje dotyczące sposobu wydatkowania unijnych funduszy naprawczych powinny opierać się na ogólnounijnej taksonomii zielonych finansów, która ma na celu nagradzanie inwestycji m.in. w nierentowne OZE.
Aby zakwalifikować się do otrzymania znaku zielonej inwestycji, działalność gospodarcza musi „wnieść znaczący wkład w co najmniej jeden” z sześciu uprzednio określonych celów środowiskowych, takich, jak: łagodzenie zmian klimatu i automatycznie dyskwalifikuje się, jeżeli wyrządza „znaczną szkodę” jednemu z pozostałych pięciu.
Na przykład wyklucza to pozyskiwanie środków na energię z węgla i gazu, chyba że firmy zainwestują w technologię wychwytywania i składowania dwutlenku węgla. Wciąż toczy się debata odnośnie dopłat do energii jądrowej.
Źródło: euractiv.com
AS
Polecamy także nasz e-tygodnik.
