Biskupi Włoch – kraju najmocniej dotkniętego przez koronawirusa – chcą, by wierni mogli już powrócić do Kościołów. Część mediów próbuje przeciwstawić im słowa… papieża Franciszka.
Włoscy biskupi wyrazili niezadowolenie z podtrzymania zakazu publicznych nabożeństw, który wciąż obowiązuje w tzw. „Fazie II” wychodzenia z kryzysu epidemii COVID-19. Premier Conte nazwał tę fazę „fazą życia z wirusem”. Łagodzi ona część dotychczas obowiązujących restrykcji. Na przykład od 4 maja Włosi będą mieli możliwość odwiedzania członków rodziny żyjących w pobliżu, ale nie będą mogli podróżować poza własny rejon. Będą mogli uprawiać sporty na zewnątrz, ale przy zachowaniu odległości i noszeniu masek.
Wesprzyj nas już teraz!
Tymczasem wciąż podtrzymany jest zakaz publicznych uroczystości i zgromadzeń religijnych. Jedynym wyjątkiem są pogrzeby, w którym może uczestniczyć maksimum 15 osób. Także tutaj obowiązują ścisłe reguły utrzymywania odległości i noszenia masek.
Biskup Massimo Camisasca z diecezji Reggio nell’Emilia skomentował posunięcia rządu w wywiadzie dla „Quotidiano”: „Decyzja ta wyraża arbitralne naruszenie wolności religijnej, sankcjonowanej przez Konstytucję”. Zdaniem eksperta przytoczonego przez hierarchę jest to także naruszenie konkordatu. „W tym czasie Kościół nalega na możliwość powrotu do swoich działań duszpasterskich przy autonomii, na jaką zasługuje według prawa” – powiedział bp Camisasca.
Biskup podkreślił, że posługa świadczona chorym i osobom starszym w czasie epidemii wyrasta z wiary, którą podtrzymują przede wszystkim sakramenty. Zwrócił uwagę na to, że Episkopat Włoch opracował protokół bezpiecznego sprawowania nabożeństw, by nie dochodziło do rozprzestrzeniania się choroby.
W tym kontekście słowa papieża Franciszka z Mszy Świętej w Domu Świętej Marty część mediów traktuje jako poparcie dla działań rządu. „W tym czasie, kiedy zaczynają się działania na rzecz wyjścia z kwarantanny, módlmy się do Pana, by dał swojemu ludowi – wszystkim z nas – łaskę roztropności i posłuszeństwa po to, by pandemia nie wróciła” – powiedział papież Franciszek na wczorajszej porannej Mszy św. w Domu św. Marty. Słowa Ojca Świętego zostały odebrane przez niektórych komentatorów jako skarcenie włoskiego episkopatu i poparcie dla środków w walce z epidemią koronawirusa, jakie podejmuje premier Włoch Giuseppe Conte.
„Roztropność i posłuszeństwo zatem są słowami kluczowymi, które brzmią jak polecenie użyte przez papieża właśnie wtedy, gdy część Kościoła skrytykowała działania organów wykonawczych Contego” – stwierdzono na łamach „Quotidiano”.
Z kolei w „Il Fatto Quotidiano” zauważono: „Papież Franciszek wypiera się Konferencji Biskupów Włoch i trzyma stronę premiera Giuseppe Contego”. Włoski publicysta Sandro Magister zaś odnotował: „Włoscy biskupi są podwójnie upokorzeni: najpierw przez głowę rządu, a następnie przez papieża”.
Kilka dni temu papież Franciszek zaznaczył jednak, że wiara jako zażyłość, bezpośrednia relacja z Panem Jezusem ma zawsze wymiar wspólnotowy. „Zażyłość bez wspólnoty, bez chleba, bez Kościoła, bez ludu, bez sakramentów jest niebezpieczna. Może stać się znajomością – powiedzmy – gnostyczną, relacją tylko dla mnie, oderwaną od ludu Bożego. Zażyłość apostołów z Panem była zawsze wspólnotowa, zawsze przy stole, była ona znakiem wspólnoty. Zawsze była powiązana z sakramentem, z chlebem” – przypomniał Franciszek. Tamte słowa Ojca Świętego odebrane zostały przez wielu katolików na świecie jako wyraz poparcia dla coraz częściej podnoszonych postulatów konieczności powrotu do kościołów.