„Libia nie jest ziemią straconą dla Kościoła. Sytuacja chrześcijan jest bardzo trudna, ale nie tracimy nadziei” – tak o sytuacji w tym afrykańskim kraju, od lat targanym wojną domową, mówi wikariusz apostolski stołecznego Trypolisu bp George Bugeja. Podkreśla on, że w tym islamskim kraju są tylko dwa kościoły, w których modlą się wyłącznie cudzoziemcy. Rodzimi katolicy wyznają swą wiarę w ukryciu.
Bp George Bugeja uczestniczy w trwającym w Bari Synodzie Morza Śródziemnego, gdzie będzie mówił o wyzwaniach związanych z przetrwaniem chrześcijaństwa w Libii i przekazaniem wiary przyszłym pokoleniom. Franciszkanin podkreśla, że Kościół w tym kraju potrzebuje wsparcia. – Chrześcijanie w innych zakątkach świata nie mogą traktować nas jako jedynie reliktu historii i spisać na straty – zaznacza.
Wesprzyj nas już teraz!
– Jesteśmy wspólnotą pełniącą swą misję w kraju muzułmańskim. Zostaliśmy w Libii nawet wówczas, gdy wszyscy inni uciekli z powodu wojny. Libijczycy to doceniają, tak samo jak prowadzone przez nas dzieła miłosierdzia – podkreśla wikariusz apostolski Trypolisu.
Hierarcha wyznaje, że mimo uznania przez państwo Kościół musi stawić czoło wielu ograniczeniom. W ciągu pół wieku odebrano mu miażdżącą większość kościołów i kaplic. Kiedyś w Trypolisie było ich 39, obecnie jest tam tylko jeden kościół, ponieważ nawet katedrę zamieniono na meczet.
KAI
TK