Adhortacja Querida Amazonia to déjà vu adhortacji Amoris laetitia – uważa ksiądz Raymond J. de Souza. Choć progresiści na całym świecie są rozczarowani tym, że papież nie zgodził się wprost na viri probati, kluczowe jest co innego: fakt, że tego nie odrzucił, uważa kapłan.
„Po pełnym chaosu dniu w Watykanie i w mediach katolickich staje się jasne, w jaki sposób rozwiązana zostanie kwestia święceń kapłańskich dla żonatych diakonów” – pisze na łamach National Catholic Register ks. Raymond de Souza.
Wesprzyj nas już teraz!
„Querida Amazonia powtórzy model Amoris laetitia” – przekonuje. Jego zdaniem, wszystko dokona się za sprawą działań lokalnych episkopatów a Rzym będzie „z uśmiechem przyglądał się temu z dystansu”.
Według kapłana, jest oczywiste, że progresiści na całym świecie przyjęli Querida Amazonia z dużym rozczarowaniem. Papież ich marzeń zawiódł, wręcz zdradził – nie zapisał w tekście dokumentu zgody na viri probati. Według ks. de Souzy, ma to jednak ograniczone znaczenie, bo kluczowe jest raczej papieskie milczenie. Fakt, że Ojciec Święty nie wypowiedział się jednoznacznie na temat celibatu i viri probati świadczy o tym, że wszystko pozostaje do dalszych ustaleń.
Według ks. de Souzy, tak samo było w przypadku rozwodników w nowych związkach. „To, co nie zmieniło się w perspektywie zasadniczej, zostało zmienione w praktyce w niektórych częściach Kościoła” – wskazuje. „Co więcej, rozdział 8. Amoris laetitia zdawał się przeczyć nauczaniu [encykliki św. Jana Pawła II] Veritatis splendor o sumieniu. Gdy o sprawę tę zapytano wprost papieża Franciszka – stało się tak za sprawą słynnych dubiów czterech kardynałów – Ojciec Święty nie zainteresował się tymi pytaniami” – zauważa ks. de Souza.
Później rzecz jednak rozwiązano. Dwóch biskupów z Malty wydało wytyczne, w których zaprezentowano rozumienie sumienia jako zupełnie subiektywnego, co było sprzeczne z Veritatis splendor. Efekt? Obaj biskupi otrzymali od Franciszka awanse. Abp Charles Scicluna otrzymał ważne stanowisko w Kongregacji Nauki Wiary, a bp Mario Grech w sekretariacie Synodu Biskupów. „Tym samym, w międzyczasie, Amoris została pośrednio zinterpretowana w sprzeczności z Veritatis splendor” – zaznacza kapłan.
„Jak będzie w przypadku Querida Amazonia? Najpierw pojawią się pytania, a o wiele później – odpowiedzi” – pisze.
Według ks. de Souzy, wszystko rozegra się wokół interpretacji papieskich słów z Querida Amazonia o znaczeniu dokumentu finalnego Synodu Amazońskiego, gdzie postulat wprowadzenia viri probati wprowadza się wprost.
Kapłan przypomina, że podczas prezentacji dokumentu kard. Lorenzo Baldisseri, sekretarz generalny Synodu Biskupów, powiedział, że dokument finalny nie został przez Ojca Świętego „wyraźnie zatwierdzony”, a to oznacza, że nie jest częścią papieskiego Magisterium. Ramię w ramię z kard. Baldisserim siedział na konferencji kard. Michael Czerny, sekretarz specjalny Synodu Amazońskiego. Purpurat ten sprecyzował wypowiedź Baldisseriego, wskazując, że choć dokument finalny synodu nie jest „nauczycielski”, to ma jednak „autorytet moralny”. Jego ignorowanie byłoby stąd „brakiem posłuszeństwa” wobec papieża. To oznacza, podkreślił, że wszystkie propozycje z tegoż dokumentu pozostają „na stole”.
„Dokument końcowy ma autorytet, ale niekoniecznie jest autorytatywny” – puentuje ks. de Souza.
„Jest praktycznie oczywiste, co się teraz wydarzy. Za dużo czasu i pieniędzy włożono w Synod Amazoński, przede wszystkim ze strony niemieckich biskupów, by teraz po prostu to zostawić” – zauważa.
W jego ocenie, scenariusz będzie następujący: jeden z biskupów Amazonii poprosi Kongregację ds. Duchowieństwa oraz/lub Kongregację Nauki Wiary o zgodę na udzielenie święceń kapłańskich żonatemu diakonowi, powołując się przy tym na dokument finalny synodu, mający przecież swój „autorytet”. W tym momencie Watykan może udzielić zgody. Zasada pozostanie więc nienaruszona, ale w praktyce – będzie wyjątek. „Trzeba jeszcze oczywiście poczekać, ale tak właśnie działał model Amoris laetitia” – zaznacza ks. de Souza.
Według kapłana, jedno jest jednak pewne: Querida Amazonia nie pozwala niemieckim biskupom na proste przeniesienie rozwiązania z Amazonii do swojego kraju. Jeżeli to papieska adhortacja dałaby zgodę na viri probati, sprawa byłaby jasna; gdy zgoda taka zawarta jest jednak jedynie w dokumencie końcowym partykularnego synodu, jest już o wiele trudniej. Niemcy po prostu nie będą mogli powoływać się na autorytet dokumentu finalnego, mający przecież „moralny”, a nie „magisterialny” charakter.
Pach
Źródło: ncregister.com