„W czym tkwi najważniejsza pułapka współczesności zastawiona na nas, ludzi z początku XXI wieku – nauczonych niewiary i braku pewności sądzenia? Ta pułapka – kiedyś prostodusznie nazywano ją sidłami szatańskimi – tkwi we wpojeniu w nas, od dzieciństwa, intuicji, że nie istnieje prawda jedyna, niewzruszona i niezmienna. Ukradziono nam pewność sądzenia, wynikające z niej męstwo i honor. Pozbawiono nas instrumentu etyki, która płynie wprost od Boga Jedynego. Nic pewnego – zdaje się mówić nasza współczesność”, pisze w książce „Boży pył codzienności” Witold Gadowski.
W ocenie publicysty ludzie stali się nieświadomymi niewolnikami. Codziennie serwuje się nam hollywoodzkie filmy, które mają zastąpić metafizykę; ideologie kradną nasze słowa i dostosowują je do swoich aktualnych potrzeb; zdjęcia rozebranych celebrytów to dla wielu współczesna poezja, zaś zagadki istnienia wypełniają nam portale randkowe.
Gadowski zastanawia się, jaki los spotkałby dziś naszego Pana – Jezusa Chrystusa? „Dopóki nauczałby jedynie o obowiązku miłości bliźniego i nieprzyjaciół, jeszcze nie spotykałyby Go żadne represje. Ot, najwyżej młodzieńcy, którzy pokazali się już pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, wydrwiwaliby Go i sugerowali, że należy Go zamknąć w szpitalu dla obłąkanych. Kiedy jednak Jezus wyrzuciłby przekupniów ze świątyni i objawiłby prawdziwy radykalizm Ewangelii – o, to wtedy do akcji przystąpiłyby zgodne chóry państwowych służb i autorytetów. Tego po prostu już by Mu nie wybaczono”.
Wesprzyj nas już teraz!
Podobny los, w ocenie Witolda Gadowskiego, czekałby Mesjasza w dzisiejszej Polsce. Publicysta zaprezentował przykładowy dialog między Panem Jezusem, a urzędnikiem, pytającym Zbawiciela „czy posiada pozwolenie na zorganizowanie masowej demonstracji”.
– Tak, posiadam – brzmiałaby odpowiedź Chrystusa.
– Od kogo, przez kogo wydane? – służbista nawet nie podniósłby spojrzenia znad swojego bardzo ważnego notesu.
– Mój Ojciec nakazał mi zgromadzić tu swój lud.
– Imię i nazwisko ojca!
– Pan Bóg Wszechmogący. Pan Wszelkiego Stworzenia, Rzeczy Widzialnych i Niewidzialnych.
– Pesel ojca, bo nie mogę znaleźć w bazie!
– Pan i Poruszyciel Wszystkiego.
– A… więc rozumiem, że żadnego pozwolenia nie macie. Uprzedzam, że takie działanie jest wykroczeniem.
– Nie popełnia nic złego ten, kto głosi prawdę.
– Tak prywatnie to panu doradzę, aby pan dał sobie spokój. Zaraz policja pana zatrzyma.
– Niech przybędą, im też należą się słowo i prawda.
– Proszę pana, takie rzeczy mówi się w kościołach, ulice są od zupełnie innych rzeczy.
– Tam, gdzie jest Syn, tam też jest Ojciec.
– Proszę pana, ja też jestem wierzący, ale nie róbmy tu przedstawień. To niczemu nie służy.
– Ja mam słowa życia wiecznego, kto we mnie wierzy, nie umrze na wieki.
– To przykre, że jest pan tak nieustępliwy.
„Nie będę kontynuował tego dialogu, boć każdy z nas może sobie wyobrazić jego przebieg i konsekwencje. Dziś, kiedy słowom odbiera się ich prawdziwą moc, kiedy słowa są jedynie opakowaniem marketingowej pustki, nikt nie chce pojawienia się proroka. Cóż zatem spotkałoby Pana?”, pyta Witold Gadowski.
„Czasem zastanawiam się: ilu jeszcze w naszej współczesnej Polsce jest ludzi, którzy tak prostodusznie jak rybacy przyjęliby słowa Pana? Czy my wszyscy nie jesteśmy już przekarmieni współczesnym relatywizmem dla ubogich? (…) Bóg Prawdziwy – w odróżnieniu od innych złudnych wierzeń – pozwolił nam siebie poznawać, pozwolił nam wnikać w swoją Naturę. Czy korzystamy z tego przywileju? Ile minut dziennie poświęcamy na dociekanie istoty Prawdy Najwyższej i Jedynej?”, konkluduje publicysta.
Źródło: książka „Boży pył codzienności”
TK