Tony śmieci na cmentarzach – starych wiązanek, wypalonych zniczy – w tym roku jakoś szczególnie przeszkadzają. W przededniu uroczystości Wszystkich Świętych pojawiły się apele, by z myślą o środowisku ograniczyć wystroje grobowców. O halloweenowych lampionach z dyni – cisza – one klimatowi nie szkodzą?
Niesienie kaganka – nomen omen – eko-oświaty na swoje barki wzięła „Gazeta Wyborcza”, która już we wrześniu zaszokowała swoją eko-wrażliwością. Pismo martwiło się o dym jaki wytworzą znicze zapalone na pl. Piłsudskiego 14 września, trzy dni przed 80. rocznicą napaści Związku Radzieckiego na Polskę. A było ich nieprzypadkowo 20 tysięcy. Nie trzeba było długo czekać, by medium to ponownie upomniało się o środowisko. Chodzi oczywiście o Uroczystość Wszystkich Świętych i wielką liczbą zapalonych na grobowcach zniczy oraz niezliczonej tony plastiku, wiązanek, słowem śmieci jakie pozostają po listopadowych świętach.
Wesprzyj nas już teraz!
„GW” zwróciła uwagę, że na same znicze Polacy wydają ok. 600-700 mln zł. I proponuje cytując o. Grzegorza Kramera, SJ: „Może w tym roku zrezygnujemy z milionów zniczy, a pieniądze zaoszczędzone w ten sposób przekażemy tym, którzy żyją i potrzebują pomocy? Modlitwa za zmarłych jest lepsza, kiedy w zaciszu izdebki powiemy słów kilka Ojcu o tych, co odeszli. Na przykład kilka dobrych słów na ich temat”.
„Wyborcza” pociągnęła jednak temat w kierunku krytyki zwyczajów związanych z Uroczystością Wszystkich Świętych. I choć zaprezentowała różne oceny ograniczenia zniczy i kwiatów na grobach, to na koniec postraszyła setkami ton odpadów wytykając przy tym „zapominaniem” o ekologii.
Także dziennikwschodni.pl zauważył problem. „Nie zalewajmy naszych cmentarzy sztucznymi kwiatami! Nie dekorujmy grobów bliskich setkami zniczy! Zapalmy jeden symboliczny znicz na grobie bliskiej osoby. Modlitwa i pamięć znaczą dużo więcej niż dziesiątki zapalonych zniczy i grób udekorowany sztucznymi kwiatami – pisze burmistrz Janusz Rosłan na oficjalnej stronie miasta” – czytamy. Oceny tego pomysłu są różne. Od ekonomicznych przesłanek „za” (cena wywozu śmieci), po te negatywne, sugerujące że to przesada motywowana eko-trendami i poniekąd zamach na tradycję i wolność.
Rzecz jasna, pamięć o zmarłych najpełniej możemy wyrazić ofiarując Mszę św. w ich intencji. Nie można jednak odbierać ludziom i tych zewnętrznych znaków i gestów – zapalony znicz, wiązanka na grobie osoby bliskiej – to swego rodzaju rytuał, który pomaga przeżyć ten szczególny czas zadumy. Szczególnie, że głosicielom idei „jeden znicz, jedna wiązanka” wcale o ekologię nie chodzi. Wystarczy spojrzeć na publikacje mediów piszących o ekologii. Dziś przeszkadza im dym ze zniczy, ale lampion z dyni jest już „trendy”.
„Dynia na Halloween. Podpowiadamy, jak wyciąć dynię i zrobić lampion. To nieodłączny element każdej zabawy, ale nawet jeśli jej nie organizujesz, zrób sobie lampion” – tak w 2016 roku swoich czytelników zachęcał portal dolnoslaskie.naszemiasto.pl. Oczywiście ze świecą w środku.
Z kolei wyborcza.pl wielokrotnie reklamowała dyniowe zwyczaje. W 2010 roku rozpisywała się o „Święcie dyni” w miasteczku Keene w stanie New Hampshire (USA): „W ramach jej święta organizuje się m.in. zawody w jedzeniu ciasta dyniowego i rzeźbi w dyniach lampiony. Od początku lat 90. mieszkańcy miasteczka regularnie biją rekordy Guinnessa ustawiając tysiące takich lampionów”.
W innym archiwalnym materiale portal reklamował zwyczaje halloweenowe, tak pisząc o roli dyni: „To warzywo jest symbolem Halloween. Drąży się z nich lampiony, wycina przeraźliwą twarz z groźnymi zębiskami”. A jeszcze w 2018 roku czytaliśmy: „To stamtąd pochodzi zwyczaj zbierania przez dzieci słodkiego okupu pod hasłem cukierek albo psikus i wydrążona, podświetlona od środka dynia z wyszczerbionymi zębami”. Z kolei portal czterykaty.pl w 2016 promował takie oto zwyczaje: „Myślisz, że nie dasz rady wyciąć dyni na Halloween? Nic bardziej mylnego! Udowadniamy, że poradzą sobie z tym nawet Ci, którzy nie mają manualnych zdolności”. A oto ostatni etap pracy: „Włóż do środka zapaloną świecę”. A klimat?
MA