Kościół w Niemczech od lat ma wizerunek bardzo postępowego, a wielu jego biskupów wprost odrzuca doktrynę katolicką, uzasadniając to „względami duszpasterskimi”. Jak zdaje egzamin duszpasterstwo tamtejszych postępowych duchownych? Statystyki są nieubłagane: niemieccy wierni masowo opuszczają Kościół.
W Kościele w Niemczech odnotowano w 2017 roku znacznie więcej wystąpień niż w latach poprzednich. Według najnowszych danych mowa o 216 078 wiernych, którzy opuścili Kościół. Gorzej pod tym względem wygląda jedynie wspólnota ewangelicka, z której odeszło 220 tys. członków. Procentowo liczby są – niestety – mniej korzystne dla Kościoła katolickiego (29 proc. utraconych wiernych) niż wspólnoty ewangelickiej (11,6 proc. wiernych, którzy zdecydowali się odejść).
Wesprzyj nas już teraz!
Dla katolików jest to druga tak wielka fala wystąpień w ostatnich dekadach. Wcześniej podobne dane odnotowano w 1989 roku, po upadku muru berlińskiego.
Oczywiście niemieccy duchowni mają pomysł na to, w jaki sposób odwrócić ten przykry trend. I, oczywiście, nie jest nim powrót do doktryny, ale reformy, które – w przypadku niemieckiego episkopatu – oznaczają radykalny skręt w kierunku protestantyzacji. Łączy się z tym nie tylko udzielanie Komunii Świętej rozwodnikom żyjącym w ponownych związkach, ale także dopuszczanie to Eucharystii protestantów, akceptacja homozwiązków czy propozycje dotyczące zniesienia celibatu.
Idąc tym tropem sekretarz generalny Konferencji Biskupów Niemieckich, ks. Hans Langendörfer zapewnił, że Kościół jest gotowy do poszukiwania nowych dróg, gdyż liczne inicjatywy świeckich (m.in. kobiecy ruch na rzecz reform „Maria 2:0) świadczą o tym, że ludzie pragną zmian. Te kwestie zamierza rozważać wprowadzana obecnie w Kościele katolickim Niemiec tzw. „droga synodalna” .
Z kolei Sekretarz generalny Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich (ZdK), Stefan Vesper uważa, że te najnowsze dane muszą stanowić bodziec do odważnego i dynamicznego działania w zaproponowanym procesie reform. Podobnie sądzą przedstawiciele inicjatywy „Jesteśmy Kościołem”, którzy uznają, że biskupi muszą zmienić sposób kierowania Kościołem. Także zmniejszająca się liczba osób uczęszczających w nabożeństwach dowodzi poważnej utraty zaufania, a zmiany strukturalne w parafiach prowadzą do utraty „zadomowienia”, poczucia przynależności.
Jednym słowem, jeśli dotychczasowe działania Kościoła w Niemczech okazały się porażką, to jedynym lekarstwem na nią jest intensyfikacja tych działań. Ciekawe, prawda?
Źródło: KAI
ged
Zobacz także:
„Niemiecka rewolucja” Pawła Chmielewskiego