Watykanista Sandro Magister ustosunkował się do ostatnich wydarzeń i wypowiedzi, między innymi papieża Franciszka, odnośnie sprawy byłego już kardynała Theodore’a E. McCarricka.
Amerykański duchowny, który w 2018 r. zrzekł się godności kardynalskiej, ostatecznie został usunięty ze stanu duchownego w lutym obecnego roku, po tym, jak Stolica Apostolska uznała go „winnym solicytacji w sakramencie spowiedzi (nakłaniania penitenta w trakcie spowiedzi do grzechu przeciw szóstemu przykazaniu) oraz grzechów przeciwko szóstemu przykazaniu z małoletnimi i dorosłymi, z czynnikiem obciążającym wykorzystywania władzy”.
Wesprzyj nas już teraz!
Theodore Edgar McCarrick w latach 2000–2006 był metropolitą archidiecezji waszyngtońskiej. W 2001 r. został kardynałem. Wcześniej, pomiędzy 1961 a 1963 rokiem duchowny pochodzący z Nowego Jorku pełnił funkcję dziekana na Katolickim Uniwersytecie Amerykańskim. Prowadził również zajęcia na uczelni. W latach 1965–1969 był prezydentem Katolickiego Uniwersytetu Portoryko. Od 1969 prowadził działalność duszpasterską w archidiecezji nowojorskiej, w szczególności zajmował się sprawami edukacji katolickiej.
W późniejszym okresie był sekretarzem arcybiskupa NJ, a w 1977 r. został biskupem pomocniczym tej archidiecezji. W listopadzie przeniesiono go do diecezji Metuchen (New Jersey), a w maju 1986 został arcybiskupem Newark. 12 lat później objął funkcję przełożonego (superiora) misji sui iuris w Turks i Caicos na Antylach.
W listopadzie 2000 r. mianowano go arcybiskupem Waszyngtonu. Rok później papież Jan Paweł II wyniósł go do godności kardynalskiej, ale w maju 2006 r. papież Benedykt XVI przyjął jego rezygnację z funkcji arcybiskupa Waszyngtonu, złożoną w związku z osiągnięciem wieku emerytalnego (75 lat).
Tuszowane skandale
W czerwcu ub. roku Theodore McCarrick został oskarżony o molestowanie seksualne chłopców. Do skandalicznych czynów miało dojść w latach 1971–1972 w nowojorskiej katedrze św. Patryka.
Powołana przez tamtejszą archidiecezję specjalna komisja uwiarygodniła otrzymane wcześniej informacje i przekazała je do Watykanu, który zdecydował o natychmiastowym zakazie sprawowania posługi przez duchownego. Ten nie przyznał się do winy. W lipcu zeszłego roku papież Franciszek przyjął rezygnację McCarricka z zasiadania w Kolegium Kardynałów, zawieszając go w sprawowaniu funkcji wynikających ze święceń. Nakazał mu prowadzenie życia skupionego na modlitwie i pokucie w odosobnieniu, do zakończenia procesu kanonicznego. Potem pojawiły się kolejne osoby, które oskarżyły hierarchę, a w sierpniu 2018 r. abp Carlo Maria Viganó napisał w liście otwartym, że były kardynał dopuszczał się „niemoralnego zachowania wobec księży i kleryków”. W lutym br. Watykan zadecydował o usunięciu go ze stanu kapłańskiego.
Ostatnio duże poruszenie wywołały komentarze papieża Franciszka odnośnie tej sprawy. Odnotowała je dziennikarka Valentina Alazraki. Przeprowadziła ona wywiad z papieżem Franciszkiem dla meksykańskiej sieci telewizyjnej „Televisa”. Rozmowę zapowiadał serwis Vatican News 28 maja. Tego samego dnia opublikowano „Raport” na temat relacji między McCarrickiem a władzami Kościoła, napisany przez byłego sekretarza księdza Antoniego J. Figuereido.
Zarówno raport, jak i słowa papieża – zdaniem watykanisty – czynią sprawę McCarricka daleką od rozwiązania i jeszcze bardziej poważną niż kiedykolwiek. Wskazuje on na domniemane tuszowanie skandali seksualnych na najwyższym szczeblu w Kościele.
Ks. Figuereido podparł dziesięć stron swojego raportu cytatami z listów, e-maili i dokumentów, które nigdy dotąd nie zostały ujawnione, a których autentyczność potwierdzili eksperci.
Okazuje się po raz kolejny, że ograniczenia nałożone na McCarricka podczas pontyfikatu Benedykta XVI zostały mu przekazane nie tylko ustnie, ale również w formie listu w 2008 r. od kardynała Giovanniego Battisty Re, ówczesnego prefekta Kongregacji ds. Biskupów. Korespondencja trafiła do arcybiskupa Waszyngtonu, kardynała Donalda Wuerla.
Tymczasem hierarcha ten zawsze zaprzeczał, że wiedział cokolwiek na temat nadużyć popełnionych przez McCarricka lub nałożonych na niego ograniczeń. Co więcej, okazuje się, że McCarrick notorycznie unikał przestrzegania tych ograniczeń, zarówno podczas pontyfikatu Benedykta XVI, jak i później, gdy jeszcze zintensyfikował swoje podróże po całym świecie, w tym do Chin, zgodnie z tym, co podawał watykański Sekretariat Stanu i kardynał Pietro Parolin.
Kolejną wiadomością z raportu jest obrona samego siebie, którą McCarrick złożył w związku z oskarżeniami o wykorzystywanie seksualne w liście z 2008 r. do ówczesnego sekretarza stanu Tarcisio Bertone. Przyznał, że nieroztropnie „dzielił łóżko” z kapłanami i seminarzystami, „gdy diecezjalny Dom Letni był przepełniony”, ale nigdy nie próbował nawiązać z nimi stosunków seksualnych, ponieważ uważał ich za „część swojej rodziny”, tak jak często robił to ze swoimi „kuzynami, wujkami i innymi krewnymi” śpiąc razem, ale zawsze zachowując czystość.
Obrona samego siebie przez McCarricka została unieważniona.
Według Magistra, wciąż pozostaje nie wyjaśniona sprawa odpowiedzialności wielu przedstawicieli władz kościelnych, którzy wiedzieli o jego przestępstwach i nie zrobili tego, co do nich należało. I tak pozycja, na przykład, kardynała Wuerla jest dziś, w obliczu informacji ujawnionych przez ks. Figuereido, trudniejsza niż wcześniej.
Ale przede wszystkim nie wyjaśniono zachowania papieża Franciszka, który w wywiadzie dla „Televisa” starał się uzasadnić swoje postępowanie, pozostawiając jeszcze więcej pytań bez odpowiedzi.
Tym, który oskarżył papieża Franciszka o ukrywanie nadużyć McCarricka, jest były nuncjusz w Stanach Zjednoczonych, abp Carlo Maria Viganò. Opublikował on pierwszy swój list na ten temat w nocy z 25 na 26 sierpnia ub. roku.
Wówczas to papież Franciszek był w Dublinie i miał zamknąć Światowe Spotkanie Rodzin. W rezultacie kilka godzin później, podczas konferencji prasowej, odbywającej się na pokładzie samolotu lecącego do Rzymu, został o to zapytany przez dziennikarkę NBC Annę Matrangę.
Viganò poinformował, że 23 czerwca 2013 r., podczas krótkiego spotkania twarzą w twarz, papież Franciszek poprosił go o opinię na temat kardynała McCarricka, a on odpowiedział mu: „jeśli spytasz Kongregację ds. Biskupów, to znajduje się tam grube dossier na jego temat. Psuł pokolenia kleryków i księży, a papież Benedykt polecił mu wycofać się do życia na modlitwie i pokucie”. Dodał: „Papież nie wygłosił najmniejszego komentarza do tych moich bardzo poważnych słów i nie okazał na twarzy żadnego wyrazu zdziwienia, jakby już znał tę sprawę od jakiegoś czasu i od razu zmienił temat”.
Długie śledztwo
Gdy Anna Matranga zapytała biskupa Rzymu, czy to prawda, Franciszek stwierdził, że „nie powie o tym ani słowa”. Papież zaprosił dziennikarzy, aby sami zbadali wiarygodność oskarżeń Viganò i wyciągnęli swoje wnioski. Dopiero wtedy on może wypowie się w tej kwestii.
Kilka tygodni później, w oświadczeniu z 6 października, Franciszek poinformował, że nakazał „uważne dalsze analizowanie całej dokumentacji obecnej w archiwach dykasterii i urzędach Stolicy Apostolskiej” dotyczącej McCarricka. Przyrzekł, że „Stolica Apostolska nie zawiedzie we właściwym czasie, aby ujawnić wnioski ze sprawy”.
Ale minęło ponad dziewięć miesięcy od wybuchu skandalu i nic z tego nie zostało jeszcze opublikowane – komentuje Magister.
29 maja kardynał Parolin powiedział, że śledztwo jest w toku i „po zakończeniu tych prac pojawi się oświadczenie”. Jednak nie sprawiał on wrażenia, jakoby to mogło nastąpić wkrótce.
W wywiadzie, jaki papież Franciszek udzielił Valentinie Alazraki – to pierwsza jego wypowiedź na ten temat od wspomnianej konferencji prasowej, zorganizowanej na pokładzie samolotu 26 sierpnia – dezawuował „Świadectwa” arcybiskupa Viganò.
Ostatnio mówił, że nie przeczytał całego listu. „Rzuciłem okiem na to i już wiedziałem, co to jest” – komentował. Ale w samolocie 26 sierpnia ub. r. Franciszek powiedział, że przeczytał całe świadectwo. Teraz dał do zrozumienia, że ma negatywne uprzedzenia wobec Viganò, zaś wyrok sędziego z Mediolanu „trzy lub cztery miesiące później” w rodzinnych sprawach majątkowych włoskiego hierarchy miałby potwierdzać słuszność uprzedzeń wobec byłego nuncjusza.
Watykanista przypomina, że „wyrok” z Mediolanu, to wynik ugody zawartej w sądzie cywilnym w sprawie sporu między braćmi, dotyczącego dystrybucji znacznego spadku. Wieloletni spór rodzinny, o którym papież mówił, że wiedział od jakiegoś czasu, ale zawsze milczał publicznie, nie miał żadnego związku z działalnością byłego nuncjusza.
Franciszek na kluczowe pytanie, czy wiedział o złych uczynkach McCarricka, odparł w wywiadzie dla „Televisa” w następujący sposób: „O McCarricku nic oczywiście nie wiedziałem, nic a nic. Wiele razy mówiłem, że nic nie wiedziałem, nie miałem pojęcia. A kiedy [Viganò] mówi, że rozmawiał ze mną tego dnia, że przyszedł… Nie pamiętam, czy mówił mi o tym, czy to prawda, czy nie. Nie mam pojęcia! Wiesz, że nic nie wiedziałem o McCarricku, inaczej nie zachowałbym milczenia, prawda?”
„U mężczyzny o niezwykłej pamięci, takiej, jaką cieszy się Jorge Mario Bergoglio, ten zanik wydaje się anormalny. A Viganò odpowiedział natychmiast, z tajnego miejsca, w którym się ukrywa, oskarżając papieża o kłamstwo” – pisze Magister.
Komu więc wierzyć w tym momencie? Viganò czy Franciszkowi? – zadaje pytanie publicysta, sugerując, że prawdę będzie można poznać tylko po udostepnieniu dokumentacji przechowywanej w Watykanie, nuncjaturze i diecezjach, w których służył McCarrick, to jest w Nowym Jorku, Metuchen, Newarku i Waszyngtonie.
Na koniec Magister dywaguje, że jeśli prawdą jest, iż papież Franciszek nigdy nie wiedział nic o złym zachowaniu McCarricka, to pozostaje wyjaśnić, jak to było możliwe, że w Watykanie i Stanach Zjednoczonych było tak wielu starszych duchownych, którzy byli tego świadomi od wielu lat.
Watykanista obawia się, że jeszcze długo przyjdzie nam czekać na publikację wyników śledztwa, ogłoszonego 6 października ub.r. i potwierdzonego w ostatnich dniach przez kardynała Parolina.
Źródło: magister.blogautore.espresso.repubblica.it, gosc.pl.
AS