„Fakt spalenia książek i innych przedmiotów był niefortunny. Nie miał on jednak charakteru prześmiewczego wobec jakiejkolwiek grupy społecznej czy religii, nie był też wymierzony w książki jako takie czy kulturę. Jeśli ktokolwiek moje działanie odebrał w ten sposób, chciałbym w tym miejscu go bardzo serdecznie przeprosić” – napisał ks. Rafał Jarosiewicz.
Założona w Koszalinie fundacja „SMS z Nieba” w niedzielę opublikowała na swoim fanpage’u zdjęcia z palenia książek przy jednej z gdańskich parafii. Przedmioty (głównie książki fantasy, figurki i talizmany) zostały przyniesione przez wiernych. Była to odpowiedź na apel ks. Rafała Jarosiewicza, który poprosił parafian o przyniesienie rzeczy, które są związane z okultyzmem, magią lub czarami. Wydarzenie miało miejsce po jednej z Mszy św.
We wtorek ks. Rafał Jarosiewicz wydał krótki komunikat opublikowany w mediach społecznościowych:
Wesprzyj nas już teraz!
„Fakt spalenia książek i innych przedmiotów był niefortunny. Nie miał on jednak charakteru prześmiewczego wobec jakiejkolwiek grupy społecznej czy religii, nie był też wymierzony w książki jako takie czy kulturę. Jeśli ktokolwiek moje działanie odebrał w ten sposób, chciałbym w tym miejscu go bardzo serdecznie przeprosić.
Fundacja przez ostatnie pięć lat rozdała za darmo prawie ćwierć miliona książek, w tym też książki, które uratowaliśmy przed zniszczeniem w sytuacji likwidacji magazynów przez wydawnictwa.
Niefortunna była także publikacja fotografii ukazujących zniszczenie książek i innych przedmiotów dobrowolnie przyniesionych przez uczestników rekolekcji, zwłaszcza że nie zawierała żadnych wyjaśnień.
Informujemy też, że usuwamy z naszego profilu zamieszczony materiał, by nie generował kolejnych emocji. Jeszcze raz bardzo przepraszam.
ks. Rafał Jarosiewicz”.
Fundacja „SMS z Nieba” została założona w 2012 roku. Swoje ewangelizacyjne działania prowadzi na terenie całego kraju, ale siedzibę ma w Koszalinie, w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Ks. Rafał Jarosiewicz, przewodniczący zarządu fundacji jest twórcą różnych inicjatyw – m.in. Mobilny konfesjonał, Biblioteka dla zmarłych, Ewangelia na dachach, Jezus na Stadionie, Stadion Młodych.
KAI
MWł
Wśród spalonych książek znalazły się pozycje (przeznaczone także dla dzieci i młodzieży) odwołujące się do magii i wampiryzmu, a zarazem ocieplające wizerunek takich praktyk, takie jak „Harry Potter” i „Zmierzch”. Ogniem zniszczono również „Tajemnice starodawnej magii i medycyny” Jana Niżnikiewicza, książkę hinduskiego guru Osho oraz ozdoby związane z pogańskim kręgiem kulturowym – indyjskie figurki słoni, afrykańską maskę i parasolkę z motywami ze wzbudzającej skrajne emocje japońskiej bajki „Hello Kitty”.
Spalenie spotkało się z histeryczną reakcją lewicowych mediów. Z lubością cytowały one internautów, którzy mieli najprostsze, acz błędne skojarzenia z czasami III Rzeszy. Skojarzenie jest nietrafione, gdyż Kościół zawsze w swoich działaniach kieruje się miłością, a objawem tej miłości jest troska o zbawienie wieczne dusz. Tymczasem niemiecki system totalitarny, a wcześniej liberalni niemieccy protestanci świętujący reformację, palili książki ze zdecydowanie innych powodów: nienawiści rasowej (naziści) lub niechęci do katolicyzmu (protestanci). Kościół zaś, kierując się miłością, a nie nienawiścią do pewnych narodów lub wyznań, ochraniał wiernych przed zgubnymi treściami. Dlatego też powstał Indeks Ksiąg Zakazanych, który i dziś zachowuje swoje znaczenie moralne. Zobacz więcej TUTAJ.