Niemiecki kardynał Walter Brandmüller stwierdził, że współczesny Kościół został wstrząśnięty od podstaw wskutek rozszerzenia nadużyć seksualnych i homoseksualizmu. Jego zdaniem osiągnęły one poziom niemal epidemii wśród duchownych, w tym hierarchii. Kardynał docenia reakcję świeckich na nadużycia i wzywa do większego wsparcia ich dążeń do odnowy przez najwyższych hierarchów.
W artykule opublikowanym na łamach niemieckiego „Vatican Magazin” kardynał Brandmüller porównuje obecną sytuację z tą panującą w XI stuleciu. Podkreśla, że wówczas papiestwo oraz biskupstwa wiązały się ze znacznymi korzyściami materialnymi. W efekcie wiele osób o wątpliwej moralności zdecydowało się ubiegać o te godności. Wiązało się z tym rozpowszechnienie grzechów takich jak homoseksualizm. Wywołało to jednak oburzenie gorliwych katolików. W 1049 roku święty Piotr Damiani dostarczył Leonowi IX książkę „Liber Antigomorrhianus”, gdzie surowo potępiał homoseksualnych duchownych.
Wesprzyj nas już teraz!
Jeszcze większym problemem okazało się zawłaszczanie urzędów kościelnych przez władzę świecką. Na czele reakcji przeciwko homoseksualizmowi kleru i zawłaszczaniu godności duchownych przez władze świeckie stanął między innymi święty Piotr Damiani i późniejszy papież Grzegorz VII, ale także świeccy z mediolańskiej szlachty. Ten początkowo ortodoksyjny ruch następnie stanął na krawędzi herezji (jednak w nią nie popadł). Początkowo jednak wiązał się ze słusznymi założeniami. Pokazał siłę współpracy świeckich z hierarchami.
Obecnie również świeccy walczą o odnowę Kościoła. Choć znajdują poparcie u niektórych hierarchów, to jest ono dalece zbyt małe. Kardynał Brandmüller przekonuje, że reakcja papieży na rozprzestrzenianie błędów w teologii moralnej okazała się niewystarczająca. Jego zdaniem winę za to ponoszą nie tylko Franciszek, lecz również jego bezpośredni poprzednicy. Wprawdzie w 1972 roku i 1986 roku dwóch głoszących nieortodoksyjne poglądy profesorów straciło swe licencje.
Jednak wielu „ważnym heretykom” pozwalano na głoszenie błędów.
Przeciwko tym ostatnim protestują więc głównie świeccy. Wiąże się z tym jednak ryzyko, że pozbawieni dostatecznego wsparcia hierarchii zapomną oni o właściwym porządku Kościoła. Istnieje zatem niebezpieczeństwo, że ortodoksyjny ruch odnowy stoczy się w ewangelicko-wspólnotowe chrześcijaństwo.
Tymczasem, jak podkreśla niemiecki purpurat Kościół to instytucja oparta na uświęconej zasadzie hierarchicznej. Dlatego też duchowni, w tym najwyżsi hierarchowie muszą zdecydowanie wesprzeć dążenia wiernych do odnowy Kościoła.
Uwagi kardynała są szczególnie cenne. W dobie kryzysu w Kościele łatwo bowiem zapomnieć o jego hierarchicznej naturze. Tymczasem błędy wysoko postawionych duchownych nie uprawniają do demokratyzacji Kościoła. Byłoby to bowiem sprzeczne ze słowami świętego Pawła.
Jak nauczał Apostoł Narodów w Pierwszym Liście do Koryntian „wy przeto jesteście Ciałem Chrystusa i poszczególnymi członkami. I tak ustanowił Bóg w Kościele najprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają dar czynienia cudów, wspierania pomocą, rządzenia oraz przemawiania rozmaitymi językami. Czyż wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy wszyscy są nauczycielami? Czy wszyscy mają dar czynienia cudów? Czy wszyscy posiadają łaskę uzdrawiania? Czy wszyscy przemawiają językami? Czy wszyscy potrafią je tłumaczyć? Lecz wy starajcie się o większe dary: a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą”.
Kardynał Brandmüller jako jeden z 4 hierarchów podpisał tak zwane dubia – wątpliwości skierowane do papieża Franciszka w sprawie Amoris Laetitia. Chodziło o to, czy papież dopuszcza możliwość Komunii świętej dla rozwodników w nowych związkach – czemu sprzeciwiali się autorzy dubiów.
Źródło: magister.blogautore.espresso.repubblica.it
mjend