Wbrew zapowiedziom, wysłuchanie Polski na posiedzeniu Rady UE w ramach procedury z art. 7. traktatu unijnego, nie zakończyło się deklaracją złożenia przeciwko Polsce sprawy w Trybunale Sprawiedliwości UE. Procedura została spowolniona, bo wciąż taki krok jest rozważany przez wiceszefa Komisji Europejskiej.
W czasie wysłuchania Polski na forum Rady UE do prowadzonej reformy Sądu Najwyższego przekonywał minister ds. europejskich Konrad Szymański. Jak mówił, Polska szanuje prawo UE, rząd doprowadził do wdrożenia zaległych orzeczeń TSUE. W ramach wysłuchania pytania zadało 12 państw. Dotyczyły one głównie reformy sądownictwa oraz respektowania wyroków europejskiego trybunału.
Wesprzyj nas już teraz!
Spotkanie prowadzone było w ramach art. 7 unijnego traktatu, który może prowadzić do stwierdzenia przez Radę UE „ryzyka poważnego naruszenia przez państwo członkowskie wartości unijnych”. Głos taki musi jednak wesprzeć 22 z 28 państw UE, a następnie stanowisko musi przegłosować Parlament Europejski. Aktualnie, jak ocenił Szymański, w Radzie nie ma większości, która przyjęłaby stanowisko przeciw Polsce. Minister relacjonował też, że wysłuchanie było okazją do wyjaśnienia niedomówień i przeinaczeń, które prowadzą do złego rozumienia reformy wymiaru sprawiedliwości.
Inne zdanie ma jednak wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans, który wzywał Polskę do jasnego stwierdzenia, że władze będą respektować orzeczenie TSUE, jeśli ten uzna, że należy zawiesić przepisy ustawy o Sądzie Najwyższym. Przekonywał też, że obawy KE co do praworządności w Polsce rosną, a sytuacja w Polsce się nie poprawia. Timmermans nie wykluczył skierowania ustawy o Sądzie Najwyższym do TSUE – taki krok wiceszefa KE był zapowiadany na środę, ale decyzje zostały odroczone. Timmermans wciąż jednak traktuje tę sprawę jako „pilną”.
Źródło: tvp.info
MA
