Napływ do Niemiec islamskich imigrantów, którzy odpowiedzieli na „zaproszenie”, jakie wystosowała do nich kanclerz Angeli Merkel spowodował, że niemiecka policja i służby specjalne mają pełne ręce roboty, a obywatele nie mogą czuć się bezpiecznie. Według najnowszych informacji opublikowanych przez „Deutsche Welle” niemieckie służby specjalne „mają na swoich listach 2220 osób zaliczanych do kręgu niebezpiecznych islamistów”. To o ponad 500 więcej niż w roku 2017.
– Najnowsze liczby uświadamiają aktualny potencjał zagrożenia – powiedział prezes Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji Hans-Georg Maassen. Dodał, że osoby „z tego kręgu” poddawane są szczególnie uważnej obserwacji niemieckich służb.
Wesprzyj nas już teraz!
Według ekspertów w tematyce służb specjalnych i terroryzmu tak duży wzrost liczby potencjalnych islamskich terrorystów jest związany przede wszystkim z „coraz lepszym rozpoznaniem tego środowiska przez tajne służby”.
Połowa (1 120) niebezpiecznych islamistów jest zaliczana przez niemieckie służby do kręgu salafitów, czyli wyznawców radykalnej wersji islamu. 12 proc. z nich to kobiety.
Wśród osób uważanych za potencjalnie niebezpieczne są także tzw. „osoby niebezpieczne”, czyli uważane za „zdolne do dokonania zamachu terrorystycznego” oraz „osoby o specjalnym znaczeniu”, to znaczy liderzy i bliscy sympatycy islamistów. Inni islamiści monitorowani przez niemieckie służby to osoby, które znajdują się obecnie poza granicami Niemiec np. w Syrii i Iraku. „Niemieckie władze obawiają się, że po zdobyciu tam doświadczeń bojowych i przeszkoleniu przez terrorystów tzw. Państwa Islamskiego powrócą one do Niemiec”, wskazuje „Deutsche Welle”.
Źródło: interia.pl
TK