Piotr Gociek na łamach „Do Rzeczy” analizuje pod względem ideologicznym Netflixa i innych gigantów streamingu. Zwraca uwagę, że często działają one pod dyktando zwolenników politycznej poprawności. Tymczasem to seriale przedstawiające normalnych, konserwatywnych i „zacofanych” ludzi oraz ich styl życia cieszą się często większą popularnością.
Firma Netflix – jak zauważa Piotr Gociek – natychmiast reaguje na wszelkie skandale związane z jej polityką. Dlatego też na przełomie czerwca i lipca zwolniono ważnego menadżera Jonathana Friedlanda, gdyż użył on słowa „nigger” („czarnuch”).
Wesprzyj nas już teraz!
Z kolei w połowie czerwca w ramach walki z molestowaniem Netflix zabronił, by aktorzy na planie filmowym patrzyli na siebie dłużej niż przez 5 sekund. Zakazano również flirtowania, a nawet wymieniania się numerami telefonu.
Oburzenie środowisk konserwatywnych wzbudziła zaś decyzja sprzed miesiąca. Popularna firma podpisała wówczas wieloletnią umowę z małżeństwem Obamów. Obejmie ona seriale, filmy, produkcje dokumentalne, a także talk-showy.
Polski publicysta zwraca również uwagę na problemy związane z przekazem współczesnych produkcji filmowych w sprawie homoseksualizmu – nie tylko tych udostępnianych przez Netflix. O ile kiedyś przedstawiano ich jako kandydatów na idealnych rodziców, o tyle dziś heteroseksualnych bohaterów przekształca się w homoseksualistów.
W ten sposób pirat Flint w serialu „Piraci” oraz podporucznik Sails w nowej odsłonie kinowych „Star Treków” zostali przekształceni w homoseksualistów. Scenarzyści dodali także wątki homoseksualne do „Gry o Tron”, choć nie było ich w książce. Z kolei producenci „Gwiezdnych Wojen” oraz filmów wytwórni Marvel nie ulegają na razie homo-presji – uważa Gociek. Na osłodę lewicowej widowni prezentują natomiast nie-białych bohaterów oraz silne kobiety.
Warto jednak zauważyć, że szef studio Marvel zapowiedział niedawno wprowadzenie wątków homoseksualnych do produkcji wytwórni. Komentatorzy twierdzą jednak, że to jedynie zagranie PR-owe.
Wracając do Netflixa – Piotr Gociek zauważa, że udostępniany w serwisie serial „Ranczo” (nie mylić z polską produkcją) jest wolny od politycznej poprawności i homopropagandy i cieszy się ogromną popularnością. Dla porównania, reżyserowany przez transseksualne rodzeństwo Wachowskich „Sense 8” został zdjęty z anteny z powodu zbyt niskiej oglądalności. Niestety brakuje większej liczby konserwatywnych seriali, choć mogłyby one powtórzyć sukces „Rancza”.
Trudno nie zgodzić się z publicystą „Do Rzeczy”. Lewicowy przechył w showbiznesie to problem obecny nie od dziś. Odgrywa on równie istotną rolę w przypadku twórców, co w przypadku dystrybutorów, coraz istotniejszych w dostarczaniu treści.
Produkcje kinowe czy dostarczane przez serwisy streamingowe oglądają ludzie na całym świecie. Dlatego też mogą służyć jako idealne narzędzie ideologicznej transformacji – dokonywanej subtelnie i często bez wiedzy odbiorcy – a przez to skuteczniej.
Źródło: Do Rzeczy
mjend