Zamykanie kościołów, brak zapewnienia bezpieczeństwa chrześcijanom i szykanowanie muzułmanów, którzy przeszli na religię chrześcijańską to obraz dzisiejszej polityki wyznaniowej władz Algierii. Od czasu ogłoszenia niepodległości w lipcu 1962 roku liczba chrześcijan w Algierii spadła z ok. 10 proc. w latach 60. ubiegłego wieku do ok. 0,3 proc. dzisiaj. Władze w Algierii mimo to starają się utrudniać chrześcijanom praktyki religijne, a państwowe prawo od 2006 roku przewiduje karę minimum 5 lat pozbawienia wolności za przejście z islamu na chrześcijaństwo.
W najnowszych decyzjach administracja państwowa nakazała zamknąć dla wiernych 4 świątynie a chrześcijanie obawiają się, że nie jest to koniec represji, zmierzających do całkowitego ograniczenia praktyk mniejszości chrześcijańskiej. Jeden z kościołów położony jest w wiosce Azaghar a trzy w pobliżu Oranu, drugiego co do wielkości miasta Algierii.
Wesprzyj nas już teraz!
W walce z chrześcijaństwem stosowane są podstępne metody, znane z wielu państw, które pod pozorem dbałości o bezpieczeństwo wiernych ograniczają ich prawa do korzystania z świątyń. Taki sposób wybrała też władza w Algierze, tłumacząc zamknięcia brakiem zabezpieczeń budynków kościelnych czy brakiem wyjść ewakuacyjnych. Szczególną uwagę władzy publicznej przykuwają działania misyjne, prowadzące do zmiany wyznania i odejść od islamu.
Według obserwatorów praw człowieka i samych algierskich chrześcijan jest to tylko część większej, skoordynowanej kampanii rządu i jego agencji przeciw kościołom chrześcijańskim. O skali działań władz państwa może świadczyć fakt, że z 45 obiektów używanych przez protestantów Algierii aż wobec 25 rządzący wysunęli żądanie „przestrzegania standardów bezpieczeństwa”. Wiernym chrześcijańskich kościołów przypomina to falę represji z 2008 roku gdy 16 z 32 obiektów protestanckich zostało zamkniętych w ciągu kilku tygodni.
Wobec tych trudności chrześcijanie próbują sobie radzić korzystaniem z wynajmowanych obiektów, ale na to także administracja publiczna znalazła sposób. Nawet gdy wiernym uda się znaleźć kontrahenta, z którym zawrą umowę najmu obiektu na cele kultu religijnego, to i tak muszą uzyskać zgodę władz na korzystanie z takiego miejsca. O to jest jednak coraz trudniej. Innym sposobem jest wywieranie na takiego wynajmującego presji z kręgów islamskich aby wycofał się z już zawartej umowy.
Ponieważ w kraju tli się konflikt między większością Arabów (ok. 2/3 ludności) a mniejszością Berberów (ok.1/4 ludności) dla części Berberów formą sprzeciwu jest zmiana religii i odejście od islamu. Konwersji dokonują też inni obywatele Algierii, nie widzący w islamie drogowskazu na życie. Liczbę konwertytów szacuje się na około 450 tys. osób, ale dokładnych statystyk nie da się podać ponieważ wielka część z nich praktykuje wiarę w ukryciu, w obawie przed sąsiadami i organizacjami islamskimi.
To oznaczałoby, że chrześcijan w tym 42-milionowym państwie byłoby ok. 1 proc. czyli znacznie więcej niż podawane ok. 0,3 proc. Jednak nawet przy założeniu tego wariantu skala marginalizacji chrześcijan w ciągu ponad pół wieku niepodległości Algierii jest ogromna. Niedługo może okazać się, że chrześcijaństwo, zakorzenione na ziemiach obecnej Algierskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej od czasów Imperium Rzymskiego, będzie musiało zejść znowu do katakumb albo zostanie zduszone.
Jan Bereza
Źródła: „Polizei News”, „Katolisches.de”
Zobacz także:
Polonia Christiana 47. Imigranci – piąta kolumna kalifatu
Polonia Christiana 18. Wojny demograficzne