Pracownicy rządowej agencji Service Canada powinni w kontaktach z interesantami unikać sformułowań określających płeć, takich jak: pan, pani, matka, ojciec. Otrzymali od swego pracodawcy sugestie na temat sposobów zwracania się do poszczególnych osób, wraz z gotowym zestawem politycznie poprawnych określeń.
Agencja zajmuje się pomocą Kanadyjczykom w korzystaniu z państwowych programów i usług. Neutralny płciowo język, którego muszą teraz używać zatrudnieni w Service Canada, to – zdaniem ministra ds. polityki rodzinnej Jean-Yves Duclosa – wyraz szacunku, a także przejaw chęci „zaadaptowania się [instytucji] do warunków rodzin w XXI wieku”.
Wesprzyj nas już teraz!
Zamiast słów takich jak „pan”, „pani” czy „panna” urzędnicy mają teraz zwracać się używając imienia i nazwiska bądź też pytać interesantów, w jaki sposób życzą sobie, by do nich mówić.
Choć trudno w to uwierzyć, na indeks słów zakazanych trafiły także określenia „matka” i „ojciec”! Korzystający z pomocy Service Canada usłyszą teraz o sobie, niezależnie od płci, jako o „rodzicach”.
Pocieszające w całej historii jest to, iż jeszcze nie wszyscy kanadyjscy politycy stracili rozum dla pseudo-postępowej nowomowy. Dyrektywy spotkały się z drwinami ze strony niektórych spośród nich. Andrew Scheer stojący na czele konserwatystów, nazwał je śmiesznymi, zaś Rheal Fortin nienależący do żadnego spośród klubów parlamentarnych, stwierdził, że „cieszy się, iż w Service Canada nie mają większych problemów”.
Źródło: rp.pl/thestar.com
RoM