Pięciu polskich duchownych, pięć wyznań, pięć życzeń – od Polaków dla Amerykanów. Ale dlaczego „Happy Holidays”? Czy nasi sprzymierzeńcy zza oceanu nie chcieliby zobaczyć, jak w Polsce celebrujemy Boże Narodzenie?
W ramach budowania dobrego wizerunku Polski za granicą, z okazji Świąt Bożego Narodzenia, Polska Fundacja Narodowa przygotowała z myślą o amerykańskim odbiorcy spot „Happy Holidays”. Występuje w nim pięciu polskich duchownych: katolik, luteranin, prawosławny, muzułmanin i żyd.
Wesprzyj nas już teraz!
„Chcieliśmy w ten sposób wspólnie pokazać odradzającą się Polskę, spadkobiercę wieloreligijnej Rzeczypospolitej, w której zintegrowani w polskości ludzie wierzący doceniają wartość wolności i, co za tym idzie, prawo do samookreślenia. W naszej reklamie taka właśnie Polska życzy Ameryce, w całej tego transatlantyckiego kraju religijnej różnorodności, Wesołych Świąt, pokazując rzeczywistość, której gazety i raporty telewizyjne o Polsce zaprzeczają lub której nie znają” – oświadczyła Fundacja w odpowiedzi na krytykę spotu.
Czy rzeczywiście pięciu duchownych, składających z okazji Bożego Narodzenia życzenia „Happy Holidays” spełnia powyższe kryteria? Już samo założenie, że spot jest elementem komunikowania się „w amerykańskim idiomie kulturowym”, wydaje się być argumentem chybionym. Bo nawet Amerykanie życzą sobie „Merry Christmas”. No chyba, że z założenia nie chodziło o Boże Narodzenie.
Czy jednak tradycyjnie celebrowane Narodziny Pana nie powinny być polskim „towarem ekspertowym” i promocją naszej kultury oraz tysiącletniej wiary? „Nijakie” życzenia z „jakiejś” okazji do świętowania. Cóż prawdziwego dowiemy się z nich o Polsce?
MA