Wszyscy lekarze z oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala w Ługojsku nieopodal Mińska złożyli u ordynatora oświadczenia, w których dali słowo, że „na życzenie” nie będą więcej pozbawiać życia dzieci poczętych.
Obowiązujące na Białorusi prawo dotyczące tzw. aborcji zezwala rodzicom i lekarzom uśmiercać nienarodzonych do 12. tygodnia ciąży na żądanie, czyli bez podania przez rodziców żadnego powodu. W ten sposób ginie w całym kraju najwięcej dzieci poczętych – aż 92 procent spośród wszystkich przypadków tzw. aborcji.
Wesprzyj nas już teraz!
Kto lub co pomogło lekarzom z Ługojska podjąć decyzję tak szlachetną, a jednocześnie trudną, zważywszy choćby na rozpasanie aborcyjne panujące na Białorusi (w 2016 roku dokonano tam aż 27 467 zabójstw nienarodzonych dzieci)? Otóż aktywni działacze organizacji pro-life, którzy już od kilku ładnych lat promują w tym kraju cywilizację życia. Przynosi to dobre owoce. Porównując liczbę prenatalnych zabójstw przeprowadzonych tam w roku 2015 do roku 2016, okazuje się, że spadła ona o prawie 2 tysiące!
Niestrudzeni obrońcy życia poczętego, których działania prowadzone na Białorusi mocno wspiera Kościół katolicki, dotarli też do lekarzy z Ługojska. Potwierdza to Jurij Budźko, dyrektor tamtejszego szpitala. W wywiadzie dla jednej z białoruskich gazet, wskazuje on inicjatorów deklaracji ratującej życie wielu nienarodzonym. „Wszystko zaczęło się rok temu, na skutek akcji prowadzonych przez środowiska pro-life” – przyznaje szef placówki.
Odważną inicjatywę ginekologów wsparli też lekarze z innych oddziałów ługajskiego szpitala, matki urodzonych w nim dzieci oraz księża.
Jest jeszcze coś, co umożliwiło ginekologom i akuszerom z Ługojska stanowcze powiedzenie „nie” zabijaniu nienarodzonych (ich inicjatywę planują teraz podjąć koledzy po fachu z innych szpitali). Chodzi tu o poprawioną w roku 2014 przez parlament ustawę „O ochronie zdrowia”. Nowelizacja ta, po raz pierwszy w historii państwa, pozwala lekarzom skorzystać z klauzuli sumienia. Choć odmówić przeprowadzenia aborcji ginekolodzy mogą jedynie w sytuacji, gdy ciąża nie zagraża życiu lub zdrowiu kobiety, to jednak dzięki znowelizowanej ustawie ocalało wielu nienarodzonych. Nawiasem mówiąc, najmniej dzieci poczętych ginie w zachodnich obwodach – grodzieńskim, brzeskim, mińskim, gdzie mieszka bardzo wielu Polaków.
Co najmniej od kilku lat ruch antyaborcyjny na Białorusi rośnie w siłę. W szpitalach wielu miast naszego wschodniego sąsiada organizowane są dni, a nawet całe tygodnie, w czasie których nie wykonuje się aborcji. Władze państwowe coraz przychylniej odnoszą się do ruchu pro-life, a to z powodu troski o demografię. W ubiegłych latach kraj szybko się wyludniał. Nie powinno to dziwić, zważywszy, że jeszcze na początku XXI wieku zabijano tu rocznie ponad 100 tysięcy nienarodzonych. Obecnie, po wprowadzeniu wielu, bardzo atrakcyjnych, prawnych rozwiązań prorodzinnych (np. opłacana przez państwo niania), liczba urodzin zrównała się z liczbą zgonów.
Adam Białous