Salezjańska służba prasowa ANS poinformowała, że indyjski salezjanin ks. Tom Uzhunnalil, najbliższy czas spędzi w Rzymie, aby odzyskać pełnię sił. Kapłan przez półtora roku przybywał w islamskiej niewoli. Na czas opieki lekarskiej misjonarz będzie gościem kurii generalnej swego zgromadzenia w Watykanie.
57-letni kapłan został uprowadzony przez muzułmańskich terrorystów 4 marca 2016. Ekstremiści byli prawdopodobnie powiązani z Państwem Islamskim lub al-Kaidą. Misjonarz został uprowadzony podczas napadu grupy islamskich radykałów na dom starców prowadzony w Adenie, którym opiekują się misjonarki miłości Matki Teresy z Kalkuty. Podczas ataku, napastnicy zabili 4 siostry i 12 innych osób, zarówno członków personelu, jak i pensjonariuszy ośrodka.
Wesprzyj nas już teraz!
Po ponad półtorarocznym uwięzieniu ks. Uzhunnalil odzyskał wolność głównie w wyniku starań rządu Omanu i zabiegów Stolicy Apostolskiej. We środę misjonarz został przyjęty w Watykanie przez papieża Franciszka. W czasie audiencji uwolniony kapłan zapewnił Ojca Świętego, że codziennie modlił się za niego, „ofiarowując swe cierpienia właśnie za jego misję i dla dobra Kościoła”. Powiedział ponadto, że nie mogąc odprawiać Mszy św., powtarzał codziennie w milczeniu cały tekst liturgii.
Towarzyszący duchownemu w czasie jego spotkania z papieżem indyjski kardynał Oswald Gracias powiedział dziennikarzom, że stan zdrowia duchownego jest dobry, a „w okresie uwięzienia nie miał on szczególnych problemów i był dobrze traktowany”.
W rozmowie z włoską agencją misyjną AsiaNews przedstawiciel ANS powiedział, że „kapłan sprawia wrażenie spokojnego i gotowego do działania i nie skupiając się na szczegółach, odpowiadał na pytania swych współbraci zakonnych”. Potwierdził, że w chwili uprowadzenia ks. Tom znajdował się w kaplicy domowej ośrodka misjonarek miłości w Adenie.
W okresie przetrzymywania go w odosobnieniu napastnicy udostępnili w mediach dwa filmy wideo – w grudniu 2016 i kilka miesięcy temu – na których kapłan powiedział, że wszyscy o nim „zapomnieli” oraz prosił papieża i katolików na całym świecie, aby szybko coś zrobili dla uwolnienia go. Kapłan zapewnił, że „nigdy nie myślał, że mógłby zostać zabity” i że codziennie czuł „obok siebie Jezusa”. „Zawsze wiedziałem i czułem, że moje serce nie było osamotnione” – mówił.
Przebieg jego uwolnienia, jak również tożsamość jego porywaczy pozostają, jak na razie niejasne. Wiadomo jedynie, że salezjanin mógł zostać odnaleziony i uwolniony dzięki zaangażowaniu sułtana Omanu, któremu podziękowali za to przedstawiciele Watykanu, wikariusz apostolski Arabii Południowej i wspólnota salezjańska.
W oświadczeniu ogłoszonym przez najwyższego rektora salezjanów ks. Angela Fernandeza Artime czytamy: „Wielu spraw my sami nie znamy. Jest pewne, że uwolnienie i przekazanie osiągnięto za pośrednictwem pracownika humanitarnego, w kontakcie i powiązaniu z Sułtanatem Omanu”. Przełożony generalny dodał, że zgromadzenie nie było proszone o zapłacenie jakiegokolwiek okupu i „nie mamy wiadomości, aby cokolwiek zapłacono”.
Źródło: KAI, PCh24.pl
WMa