Dobę po zamach w Hiszpanii na ulice Barcelony wyszły grupy ludzi, by zamanifestować swój sprzeciw wobec polityki migracyjnej Europy. Wkrótce wokół nich pojawili się lewacy, nazywając przeciwników przyjmowania imigrantów… „faszystami”.
Mieszkańcy Barcelony szybko zareagowali na wielką tragedię, która dotknęła ich kraj. Postanowili zwrócić uwagę miejscowych władz oraz rządu na problem z imigrantami, którzy mogą stanowić zagrożenie i być inspiratorami kolejnych zamachów.
Wesprzyj nas już teraz!
W dobę po tym, jak islamski zamachowiec zmasakrował kilkudziesięciu ludzi rozpędzoną ciężarówką, Hiszpanie postanowili powiedzieć „dość” dotychczasowej polityce migracyjnej. Wśród wznoszonych okrzyków domagano się m.in. wydalenia wszystkich przyjętych przez Hiszpanię imigrantów.
Szybko jednak na ulicy pojawiły się lewicowe grupy, który określiły demonstrantów mianem „faszystów”. Pomiędzy demonstracjami doszło do niegroźnych starć. Obydwa zgromadzenia rozdzielała policja.
Źródło: interia.pl
ged