Około 3,5 mln członków Partii Pracy Korei i byłych wojskowych chce na ochotnika wstąpić do północnokoreańskiej armii. Wszystko ze względu na napięte relację między Pjongjangiem a Waszyngtonem. Obywatele KRLD chcą tym samym wyrazić poparcie dla polityki swego przywódcy Kim Dzong Una.
Dyplomatyczna rywalizacja pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Koreą Północną coraz bardziej zmienia się w poważny i bardzo napięty konflikt. Manifestacje siły pojawiające się po stronie Korei Północnej powodują ostrą reakcję ze strony prezydenta Donalda Trumpa, który kilkukrotnie zagroził, że jeśli Pjongjang nie złagodzi swego języka, będzie musiał zmierzyć się z amerykańską potęgą. Szczególnie mocne jednak były słowa Trumpa wypowiedziane podczas konferencji prasowej w New Jersey, kiedy to w bardzo poważny sposób zagroził Korei Północnej. Powiedział, że jeśli państwo zarządzane przez Kim Dzong Una nadal będzie grozić Stanom Zjednoczonym, będzie musiało się spotkać „z ogniem i wściekłością, jakich świat nigdy nie widział”.
Wesprzyj nas już teraz!
Wydaje się, że Kim Dzong Un nic nie robi sobie z zapowiedzi i deklaracji Donalda Trumpa. Jak podaje Reuters, na znak jedności ze swym przywódcą i państwem, około 3,5 mln członków Partii Pracy Korei oraz byłych wojskowych zadeklarowało przyłączenie się na ochotnika do armii.
Ochotnicy podkreślają, że w obecnej sytuacji politycznej chcą wesprzeć władze w Pjongjangu, które są zmuszone do odpierania ataków ze strony Stanów Zjednoczonych i ONZ. O deklaracjach ok. 3,5 mln obywateli Korei Północnej poinformował miejscowy dziennik „Rodong Sinmun”.
W ostatnim czasie konflikt na linii Stany Zjednoczone – Korea Północna zdecydowanie przybrał na sile. Na początku sierpnia, prezydent Donald Trump podpisał ustawę wprowadzającą nowe sankcje na Rosję. Nowe regulacje są jednak tak skonstruowane, że uderzają również w Koreę Północną oraz Iran. Kilka dni później, północnokoreańska agencja prasowa KCNA poinformowała, że Pjongjang rozważa możliwość przeprowadzenia ataku terytorialnego na amerykańską wyspę Guam na Pacyfiku. Ewentualna decyzja o inwazji zostanie podjęta przez Kim Dzong Una.
Źródło: wprost.pl, Reuters, PCh24.pl
WMa