Obsługa dorocznego festynu miejskiego w bawarskim Landshut nie chciała wpuścić biskupa Ratyzbony Rudolfa Voderholzera. Ubranego w zwykłą sutannę biskupią hierarchę uznano za groźnego przebierańca.
Pomogło dopiero okazanie legitymacji służbowej. Bez niej biskup Rudolf Voderholzer z Ratyzbony nie mógłby wziąć udziału w historycznym festynie miejskim, Weselu w Landshut (Landshuter Hochzeit). Choć impreza odbywa się w teoretycznie katolickiej Bawarii, obsługa nie wiedziała w ogóle, z kim ma do czynienia. Uznano, że jest to przebieraniec „w kostiumie fantasy”.
Wesprzyj nas już teraz!
Jeszcze kilka lat temu na imprezie zjawiało się bardzo wielu fanów „klimatów średniowiecznych” przebierając się za ludzi z epoki, co w ocenie organizatorów prowadziło do dużego chaosu. Sprawiali mylne wrażenie bycia członkami zespołu pracowników festynu. Stąd surowo wzbroniono wpuszczać kogokolwiek w przebraniu.
Jak opowiadał później lokalnym mediom towarzyszący biskupowi Voderholzerowi ks. Alfred Wölfl, mężczyzna odmawiający biskupowi możliwości wejścia na teren festynu „nie był obeznany z Kościołem” i twierdził, że każdy może podawać się za biskupa. Przekonało go dopiero okazanie legitymacji służbowej. Rzecznik diecezji ratyzbońskiej Klemens Neck przyznaje, że zadziwia go, jak można było nie rozpoznać biskupa. Jak dodał, biskup ubrał sutannę, by okazać szacunek organizatorom.
Wcześniej na festynie pojawił się już kardynał Reinhard Marx. Został najwyraźniej uprzedzony o możliwych problemach ze strojem, bo zrezygnował z sutanny, zastępując ją marynarką i koloratką.
Trwający niemal cztery tygodnie festyn organizowany jest w Landshut od 1903 roku. Odgrywa się na nim wesele, jakie odbyło się w Landshut w 1475 roku po ślubie księcia Jerzego Bogatego z rodu Wittelsbachów i polskiej królewny, córki Kazimierza Jagiellończyka, Jadwigi Jagiellonki.
Pach
Źródło: wochenblatt.de