Pan Bóg był i jest najważniejszą płaszczyzną mojego życia. A muzyka jest dla mnie jak modlitwa. Za pomocą dźwięków można przecież podziękować Bogu, poprosić Go o coś i Go wychwalać – mówi Rafał Blechacz, jeden z najlepszych pianistów świata.
Wybitny polski pianista, laureat Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego z 2005 roku udzielił wywiadu tygodnikowi „Niedziela”. W rozmowie z Krzysztofem Tadejem, dziennikarzem TVP, muzyk przyznaje, że Bóg zajmuje w jego życiu bardzo ważne miejsce. Samą muzykę zaś traktuje jak modlitwę.
Wesprzyj nas już teraz!
– Nie wstydzę się swojej wiary, nie wstydzę się mówić o Panu Bogu. Dlaczego miałbym się wstydzić? Nie ukrywam też tego, że się modlę przed każdym koncertem. Tak, Pan Bóg był i jest najważniejszą płaszczyzną mojego życia. A muzyka jest dla mnie jak modlitwa. Za pomocą dźwięków można przecież podziękować Bogu, poprosić Go o coś i Go wychwalać – mówi.
Rafał Blechacz twierdzi, że wiara jest dla niego bardzo ważna. – Tak jak każdy przeżywam napięcia, stresy i mam problemy, z którymi muszę sobie poradzić. Kontakt z Bogiem daje mi poczucie spokoju i świadomości, że w rozwiązywaniu problemów nie jestem sam. Cieszę się, że w Panu Bogu mam oparcie – podkreśla.
Jak wyznaje, w wieku chłopięcym, kiedy wchodził do kościoła, fascynowała go atmosfera wielkiego uduchowienia, modlitwy i obcowania z Panem Bogiem oraz muzyka organowa. – Do tego stopnia, że chciałem zostać organistą. A później pojawiły się myśli, czy zostać księdzem – wyznaje. Rafał Blechacz nie ukrywa też, że jego rodzinny dom, był wypełniony modlitwą, m.in. za sprawą schorowanej babci Teresy, która codziennie się modliła, słuchała pobożnych audycji, czy niedzielnej Mszy św.
Wybitny pianista przyznaje również, że szczególnym miejscem w jego życiu jest Jasna Góra, którą odwiedza zawsze przed ważnymi wydarzeniami w życiu. – Byłem na Jasnej Górze przed maturą, przed pierwszymi poważnymi konkursami i koncertami, i oczywiście przed rozpoczęciem Konkursu Chopinowskiego w 2005 roku. Każdy pobyt, to wzmocnienie duchowe – mówi. Muzyk zaznacza jednak, że te wizyty mają też charakter dziękczynny. Wspomnina też o swoim zawierzeniu Bogu z 2015 roku, którego dokonał w kościele w rodzinnym Nakle, dziękując za lata kariery i ludzi, których dane mu było spotkać na swojej drodze.
Muzyk nie kryje też swej fascynacji muzyką Jana Sebastiana Bacha, którego postrzega jako osobę głęboko wierzącą, która swoją pracę wykonywała na Bożą chwałę. – Komponował często, bo to wiązało się z jego obowiązkami kapelmistrza. Ale nie przywiązywał wagi do tego, że to są jego utwory. Ważne było, że robi to na chwałę Boga. On każdą nutą, każdą frazą chciał chwalić Pana Boga – dodaje.
Źródło: „Niedziela”
MA