W dobie konsekwentnego przejmowania przez technologię kontroli nad naszym życiem, kiedy produkujemy coraz więcej hałasu, a strach, złość i wrogość stają się naszymi codziennymi towarzyszami, kardynał Robert Sarah zaleca ciszę. Dlaczego?
„Siła ciszy: przeciwko dyktaturze hałasu” [La Force du silence] – tak brzmi tytuł najnowszej książki prefekta Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Książka ukazała się już w języku angielskim, z niecierpliwością wyczekujemy jej polskiego tłumaczenia. Poniżej prezentujemy fragmenty tej publikacji, które wydają się stanowić remedium na nieuporządkowanie dzisiejszego świata.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem gwinejskiego kardynała, znamieniem współczesnych czasów jest rosnący w siłę rodzaj duchowego szaleństwa, spowodowany brakiem Boga oraz odsłaniających prawdę momentów wyciszenia nie tylko bodźców odbieranych przez nasze uszy, ale także oczy oraz serca. Współczesny człowiek pozwala, by uczucia i obrazy dominowały nad nim i zniewalały go, szkodząc mu zarówno w wymiarze osobistym jak i społecznym.
Tymczasem jak stwierdził kard. Sarah w wywiadzie dla francuskiej gazety „La Nef”, powołując się na słowa Świętego Jana od Krzyża: „Pierwszym językiem Boga jest cisza”. Zdaniem duchownego: „Cisza jest ważniejsza niż jakakolwiek inna praca ludzka, bo ona wyraża Boga. Prawdziwa przemiana pochodzi z ciszy – prowadzi nas do Boga i do innych tak, że możemy stawić się w pokorze na ich usługi […] Bóg jest ciszą, a ta boska cisza mieszka w człowieku. Żyjąc z milczącym Bogiem, i w Nim, sami stajemy się cisi. Nic z większą łatwością nie sprawi, że odkryjemy Boga, jak przez ciszę wpisaną w serce naszego jestestwa […]Bóg jest ciszą, a diabeł hałaśliwy. Od samego początku, szatan stara się maskować swoje kłamstwa pod zwodniczą, rezonującą agitacją. Chrześcijanin ma obowiązek wobec siebie, żeby nie być z tego świata. To do niego należy, aby odwrócić się od zgiełku tego świata, od jego plotek, które prowadzą donikąd, bo lepszym jest zwrócenie się ku temu, co jest zasadnicze: Bóg..”
Kardynał Sarah ostrzega nas w swej nowej książce, że ludzkość sama powróciła do smutnego proroctwa Izajasza, które zostało powtórzone przez Jezusa: „otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją. Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza: Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił” (Mt, 13: 13-15) (s. 44).
Hałas zagłusza współczesnego człowieka, który nie jest w stanie dostrzec celu i wartości życia własnego oraz innych. W zamian za to akceptuje aborcję, eutanazję, homoseksualizm, transgenderyzm i wiele innych ludzkich perwersji. Jak pisze Steve Jalsevac, dyrektor zarządzający portalu LifeSiteNews.com. Współcześni mężczyźni, kobiety oraz młodzież są jego zdaniem zapętleni w spirali samodestrukcji lęku, złości, strachu, wulgaryzmu, dezorientacji, a także przemocy. W obecnych czasach człowiek nie słyszy, nie doświadcza i nie zna Boga. A przecież jak napisał kard. Sarah: „poprzez zabijanie ciszy, człowiek dokonuje zamachu na Boga” (s. 57).
Według hierarchy cywilizacja XXI wieku po prostu nie umie zachować ciszy: „Nasz świat już nie słyszy Boga, ponieważ cały czas mówi, z niszczącą prędkością i głośnością, aby tak naprawdę nie powiedzieć nic. Nowoczesna cywilizacja nie wie jak zachować ciszę. […] Społeczeństwo postmodernistyczne odrzuca przeszłość i patrzy na teraźniejszość jako na tani obiekt konsumencki: obrazuje przyszłość w kategoriach praktycznie obsesyjnego postępu. Jego marzenia, które stały się smutną realnością, uwięziły ciszę w wilgotnym, ciemnym lochu. W zamian za to pojawiła się dyktatura mowy, dyktatura słownego nacisku. W tym teatrze cieni nie pozostało nic poza ponurą raną mechanicznych słów, bez perspektywy, bez prawdy, bez fundamentów. Bardzo często prawda jest niczym więcej jak tylko zwodniczą kreacją mediów, potwierdzaną przez sfabrykowane obrazy oraz świadectwa. Kiedy dzieją się takie rzeczy, Słowo Boże zanika, staje się niedostępne i niesłyszalne. Postmodernizm jest nieustannym występkiem i agresją przeciwko Boskiej ciszy. Od rana do wieczora, od wieczora do rana, cisza nie ma już swojego miejsca; hałas próbuje uniemożliwić przemawianie samemu Bogu. W tym piekle hałasu człowiek staje się zdezintegrowany i jest zagubiony, rozpada się na niezliczoną ilość zmartwień, fantazji i obaw. Aby wydostać się z tych depresyjnych tuneli, rozpaczliwie wyczekuje hałasu, który dostarczy mu pocieszenia. Hałas to zwodniczy, uzależniający i fałszywy środek uspokajający” (s. 56).
Kard. Sarah niczym lekarz opisuje naszą chorobę, abyśmy mogli ją zrozumieć i właściwie na nią odpowiedzieć. „To nie jest łatwy akompaniament, ale raczej prawdziwe pasterstwo i akceptacja wezwania do bycia prorokiem naszych czasów”, piszą o książce autorzy portalu Life Site News.
Cisza opisywana przez kard. Saraha dotyczy nie tylko tego, co dochodzi do naszych uszu. Obejmuje ona również nasz umysł, serce, emocje oraz wspomnienia, które mogą produkować wewnętrzny hałas i w znaczący sposób zaburzać wewnętrzną równowagę, poczucie istnienia i związek ze Stworzycielem.
Ciekawym określeniem, którego w kontekście nowoczesnej kultury używa kard. Sarah jest tzw. cisza oczu: „Cisza oczu dotyczy możliwości zamknięcia oczu celem kontemplacji Boga, który jest w nas, w wewnętrznych głębiach naszej osobistej otchłani. Obrazy stanowią rodzaj narkotyku, bez którego nie możemy już normalnie funkcjonować, ponieważ są obecne wszędzie i w każdym momencie. Nasze oczy są chore, odurzone, nie potrafią się już zamknąć. Ważnym jest również, by powtrzymać [zapanować nad] uszy jednostki, ponieważ istnieją obrazy dźwiękowe, które obrażają i naruszają nasze poczucie słuchu, nasz intelekt i naszą wyobraźnię”.
Według hierarchy „od kilku lat występuje nawałnica obrazów, świateł i kolorów, które oślepiają człowieka. Jego wewnętrzny dom jest pogwałcony przez niezdrowe, prowokujące obrazy pornografii, bestialskiej przemocy, a także wszelkiego rodzaju nieprzyzwoitości, które naruszają czystość serca […]. Zdolność widzenia, która powinna umożliwiać dostrzeganie oraz kontemplację najważniejszych rzeczy, została odwrócona w stronę sztuczności. Nasze oczy mylą dzień z nocą, ponieważ całe nasze życie jest zanurzone w ciągłym świetle. W miastach świecących tysiącami świateł, nasze oczy nie znajdują już kojących obszarów ciemności, a sumienia nie rozpoznają już grzechu”.
Zewnętrzny jak i wewnętrzny hałas negatywnie wpłynął na sumienie współczesnego człowieka. Nasza naturalna percepcja dobra i zła została zduszona i pogmatwana. Współczesny człowiek nie rozumie już rzeczywistości moralnych absolutów, zamiast tego pławi się w zmiennym, egoistycznym i destrukcyjnym relatywizmie. Jak pisze kard. Sarah: „w dużej mierze ludzkość zatraciła świadomość powagi grzechu oraz nieładu jaki wprowadza on do życia osobistego, kościelnego oraz społecznego. Ponad 50 lat temu, w swojej homilii 20 września 1964 roku, Błogosławiony Paweł VI , opisał tę tragedię: Dzisiaj w języku, którego używają znani ludzie, w ich książkach, w rzeczach które mówią o człowieku nie znajdzie się tego strasznego słowa, które jednakże jest bardzo częste w świecie religijnym – naszym świecie – szczególnie w bliskich relacjach z Bogiem: to słowo to „grzech”. Dzisiejszy sposób myślenia nie uznaje ludzi za grzeszników. Są oni klasyfikowani jako zdrowi, chorzy, dobrzy, silni, słabi, bogaci, biedni, mądrzy, ignoranci; ale nigdy nie spotyka się słowa grzech. Ludzki intelekt został zatem oderwany od boskiej mądrości, słowo grzech nie pojawia się [powtarza] ponieważ zagubiliśmy koncepcję grzechu. Jedne z najbardziej przenikliwych i doniosłych słów Papieża Piusa XII, godne zapamiętana brzmiały: współczesny świat zagubił poczucie grzechu. Czymże jest taki stan, jeśli nie zerwaniem naszego związku z Bogiem, spowodowanym właśnie przez grzech”.
Portal LSN podkreśla, że od pamiętnych słów Papieża Pawła VI z 1964 roku zaszło tyle zmian, iż słowo „grzech” praktycznie nie występuje już w świecie religii: „jeśli w ogóle wspomina się o grzechu, czyni się to w kontekście domniemanego grzechu przeciwko środowisku, ekonomii oraz innym światowym kwestiom związanym z grzechem lub grzechu bycia zbyt nieugiętym i wiernym”.
Słowa kardynała Saraha poruszają, ponieważ czytając je sami diagnozujemy jak bardzo jesteśmy chorzy, jak bardzo uzależnieniu od tyranii hałasu: „za wyjątkiem Boga i światła, które wypływa z prawdziwego Światła, człowiek nie potrafi już dostrzegać gwiazd, miasta stały się takimi latarkami, że oślepiają nasze oczy. Współczesne życie nie pozwala nam spokojnie spojrzeć na pewne rzeczy. Nasze oczy [powieki] pozostają nieustannie otwarte, ale nasze oczy są zmuszone oglądać pewien rodzaj spektaklu. Dyktatura obrazu, która pogrąża naszą uwagę w wiecznym odmęcie [wirze] nie cierpi ciszy. Człowiek czuje się zobligowany do poszukiwania nowej rzeczywistości, która rozwija w nim żądzę do posiadania rzeczy; ale jego oczy pozostają czerwone, mizerne i chore. Sztuczne okulary i świecące ekrany nieprzerwanie starają się oczarować ciało i duszę. W jasno oświetlonych więzieniach współczesnego świata, człowiek odseparowany jest od samego siebie i od Boga. Jest przykuty do rzeczy efemerycznych, coraz dalej i dalej od tego co stanowi esencję”.
Prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów powołuje się na przykład Matki Teresy i tego co napisała: „cisza mowy, gestu lub aktywności znajduje swoje pełne znaczenie w poszukiwaniu Boga. To poszukiwanie jest możliwe tylko w cichym sercu.” Kard. Sarah pisze, że „cisza potrzebuje łagodności i pokory” po czym dodaje „a także otwiera nam drogę do tych dwóch cech. Najbardziej skromnym, pokornym i cichym ze wszystkich istot jest Bóg. Cisza stanowi jedyny środek, który pozwala nam wejść w wielką tajemnicę Boga… W ciszy człowiek jest pochłonięty boskością i żadne światowe ruchy nie mają władzy nad jego duszą”.
Źródło: Life Site News
malk