Spośród niemal 94 tys. żołnierzy zawodowych, którzy powinni byli w roku 2016 przystąpić do sprawdzianu sprawnościowego, blisko 10 proc. uniknęło testów, przedstawiając… zwolnienie lekarskie. Najbardziej schorowaną grupą okazali się być podoficerowie.
Coroczne testy sprawnościowe to w zawodowej armii – wydawałoby się – rutyna. Marszobieg, pływanie, podciąganie na drążku, bieg zygzakiem, skłony tułowia – to ćwiczenia, z którymi każdy wojskowy problemów mieć nie powinien. Oczywiście wymogi egzaminacyjne dostosowane są do wieku żołnierza, stanowiska i rodzaju wojska, w których służy. Jednak dla co dziesiątego wojskowego normy okazały się zbyt wysokie, by podjąć ryzyko sprawdzianu.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak podaje rp.pl, w 2016 roku do testów stanąć powinno prawie 94 tys. żołnierzy zawodowych, ale ponad 9 tys. mundurowych tego nie uczyniło, przedstawiając m.in. zwolnienie lekarskie.
„W grupie tej było 2 675 (2,85 proc.) oficerów, 4 596 (4,89 proc.) podoficerów i 2 701 (2,88 proc.) szeregowych” – czytamy. Ostatecznie sprawdzianu nie zaliczyło 648 żołnierzy. „Ocenę dostateczną otrzymało 5 797 żołnierzy (6,86 proc.), dobrą – 34 940 (41,34 proc.), a bardzo dobrą – 43 120 (51,03 proc.)” – podał rp.pl.
Ocena niedostateczna lub brak zaliczenia testu może oznaczać zwolnienie ze służby wojskowej. Nie dotyczy to jednak osób posiadających zwolnienie lekarskie, a także pań w ciąży lub karmiących piersią.
Zdaniem gen. rez. Romana Polko, dane resortu obrony na temat kondycji wojskowych są niepokojące i jest to efekt ograniczania w jednostkach liczby instruktorów wychowania fizycznego. – Wojsko powinno otworzyć swoje obiekty sportowe, a także postawić na rozwój sportu masowego, a nie tylko wyczynowego – ocenił.
Źródło: rp.pl
MA