Polska polityka historyczna budzi niepokój zarówno wśród polskich biskupów, jak i lewicowych polityków oraz intelektualistów. W tym samym czasie, gdy ukazał się list biskupów polskich o patriotyzmie – pierwszy tego typu dokument w Polsce po tzw. transformacji ustrojowej – na łamach magazynu „Foreign Affairs” pojawił się artykuł Mateusza Mazziniego pt. „PiS i polska historia”.
Mazzini to dziennikarz i publicysta, w przeszłości rzecznik prasowy Stowarzyszenia Studentów Polskich na Oksfordzie. Obecnie to redaktor think tanku Polityka INSIGHT, który publikuje m.in. w „Gazecie Wyborczej” i „Rzeczpospolitej”.
Wesprzyj nas już teraz!
Publicyście nie podoba się wykorzystywanie przeszłości do kształtowania obecnej rzeczywistości. Odniósł się on do orzeczenia Najwyższego Sądu Administracyjnego RP z 5 kwietnia, które pozwoliło rządowi na połączenie Muzeum II wojny światowej w Gdańsku z Muzeum Westerplatte.
Mazzini zaznacza, że Muzeum II wojny światowej utworzone zostało przez liberalny rząd byłego premiera Donalda Tuska w 2008 roku i „przedstawia wojnę z perspektywy międzynarodowej, starając się odzwierciedlać uniwersalizm cierpienia, jakie ona spowodowała.” Dziennikarz tłumaczy, że PiS odrzuciło to podejście, twierdząc, że „nie kładzie ono wystarczający nacisk na polski punkt widzenia.”
Wg publicysty orzeczenie sądu było ostatnim etapem walki między liberalnymi eurofilami a konserwatywnymi eurosceptykami odnośnie podejścia do polskiej historii.
Mazzini pisze, że odkąd PiS przejął władzę, „Polska została pochłonięta falą oficjalnego rewizjonizmu historycznego,” sugerując, że „wybitne postaci” okresu transformacji, które teraz tworzą opozycję w rzeczywistości paktowały z komunistami.
Dziennikarz wytyka prezydentowi Andrzejowi Dudzie, że w grudniu 2015 r. przemawiając podczas uroczystości upamiętniającej strajki w 1970 r., zasugerował, że przywódcy po okresie transformacji traktowali „komunistycznych przestępców” jak „ludzi honoru”. Nie podoba mu się także, że wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński oskarżył wicemarszałka senatu Bogdana Borusewicza o ochronę interesów komunistycznych informatorów podczas niedawnego głosowania nad zmniejszeniem emerytur dla byłych funkcjonariuszy służb specjalnych.
„Ofensywa” przeciw liberałom – czytamy – osiągnęła szczyt w lutym 2016 r., kiedy Instytut Pamięci Narodowej opublikował akta pokazujące, że Lech Wałęsa, „ikona antykomunistycznej opozycji Polski, współzałożyciel Solidarności i zaciekły krytyk kierownictwa PiS,” współpracował z tajną policją komunistyczną w latach siedemdziesiątych.
Mazzini, chociaż nie wykluczył możliwości współpracy Wałęsy z komunistycznymi władzami, ubolewa nad „intensywnością”, z jaką „PiS naciskał na Polaków, aby wywrócić do góry nogami rozumienie polskiej historii.” „Liberałowie rozczarowani wewnętrznymi konfliktami i codzienną polityką starali się bronić Wałęsy i innych czołowych postaci, ale nie odpowiedzieli na podstawowy trend: reinterpretację polskiej historii” – pisze.
Mazzini ubolewa, że liberałowie w ciągu 27 lat od transformacji na ogół lekceważyli przeszłość, obawiając się kontrowersji. Nie upamiętniono – wg niego – w należyty sposób zakończenia obrad okrągłego stołu czy wyborów w czerwcu 1989 r.
Tymczasem PiS podkreśla chwile bohaterstwa i chwały narodowej. Dziennikarz pisze, że obecnie nie jest odpowiednio wykorzystane przez liberałów pokolenie młodych Polaków, zwłaszcza politycznie aktywnych, zafascynowanych przejściem Polski od komunizmu do demokracji i innymi punktami zwrotnymi w najnowszej historii kraju.
Ubolewa nad tym, że młodzi ludzie czerpią wiedzę historyczną z mediów prawicowych organizacji. Ostro krytykuje ONR, „wszechpolaków” i kibiców – niemal jak biskupi w swoim liście o patriotyzmie.
„Takie grupy często promują nieliberalny nacjonalizm, który odrzuca integrację europejską, wielokulturowość i różnorodność religijną, często używając ksenofobicznych terminów. Te szeroko rozpowszechniane poglądy stanowią zagrożenie dla podstaw demokracji” – czytamy w artykule.
Mazzini proponuje więc – co wcale nie jest odkrywcze, ale zgodne z ideą tzw. społeczeństwa otwartego fundacji Sorosa – by w Polsce, jak i w innych krajach, gdzie nawiązuje się do chlubnej przeszłości tzw. ruchy oddolne upowszechniały historię alternatywną, pozbawioną „wizji tożsamości narodowej”.
Tylko tak ukształtowane społeczeństwo będzie w końcu otwarte na „innych” i zgodzi się na dalszą rezygnację z suwerenności narodowej na rzecz instytucji ponadnarodowych.
Źródło: foreignaffairs.com.,
Agnieszka Stelmach