Wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji wywołały furię środowisk skrajnie lewicowych. Anarchiści i tak zwani antyfaszyści urządzili w Paryżu w niedzielny wieczór burdy. Ofiarą lewicowej nienawiści padły witryny sklepowe, przystanki autobusowe i szyby w radiowozach. Służby musiały użyć gazu. Są zatrzymani i ranni.
Pierwszą turę francuskich wyborów prezydenckich dość niespodziewanie wygrał nieznany szerzej nad Wisłą Emmanuel Macron, były minister gospodarki w rządzie socjalistów. Przez media przedstawiany jest jako „centrysta”. W drugiej turze zmierzy się z wrogą wobec islamskich imigrantów prorosyjską nacjonalistką Marine Le Pen.
Wesprzyj nas już teraz!
Szczególnie sukces kandydatki Frontu Narodowego wywołał złość w środowiskach anarchistycznych. Lewicowe bojówki wyszły więc na ulice. W Paryżu i w Nantes doszło do rozruchów.
Szczególnie szeroką skalę zamieszki przybrały we francuskiej stolicy. Manifestacja zgromadzonych na Placu Bastylii przerodziła się w burdy. W stronę funkcjonariuszy poleciały butelki i petardy. Policja musiała użyć gazu wobec anarchistycznych fundamentalistów.
Następnie, około godziny 21, lewaccy zadymiarze pojawili się w okolicach bulwaru Beaumarchais. Jak donoszą francuskie media, anarchiści starli się tam ze sklepowymi witrynami, przystankami autobusowymi oraz szybami w policyjnych samochodach.
W Paryżu trzy osoby zostały aresztowane, a dwie odniosły lekkie obrażenia. Niespokojnie były również w Nantes, gdzie doszło do przepychanek antyfaszystowskiej manifestacji z policją.
Źródło: rmf24.pl / tvn24.pl / onet.pl
MWł