Emmanuel Macron kontra Marine Le Pen – tak będzie wyglądała druga tura wyborów prezydenckich we Francji. Według sondaży exit poll, ten pierwszy otrzymał 23,5 proc. głosów, zaś lider Frontu Narodowego – 22 proc.
Dobry wynik Macrona może byc zaskoczeniem. Swoją drogę do kandydatury na prezydenta rozpoczął tak naprawdę w ubiegłym roku, zakładając ruch En Marche. Wcześniej był prominentnym politykiem Partii Socjalistycznej, w tym ministrem gospodarki, przemysłu i cyfryzacji. Jego kandydaturę w wyborach poparli tacy lewacy, jak Bernard Kouchner czy Daniel Cohn-Bendit. Macron zyskał głównie dzięki oskarżeniom o nadużycia i korupcje kierowane pod adresem reprezentanta centroprawicowej UMP, Francois Fillona.
Wesprzyj nas już teraz!
Drugie miejsce, jak podają powyborcze sondaże, zajęła Marine Le Pen, która od wielu już lat stoi na czele Frontu Narodowego. Jest eurosceptyczna, ma również antyimigranckie poglądy. We Francji głośno jest o jej niejasnych relacjach z Moskwą. Jej partia przyjęła m.in. wsparcie finansowe z Kremla.
7 maja to właśnie ci dwaj politycy zmierzą się w walce o fotel prezydencki. Jak twierdzą francuscy obserwatorzy, Le Pen ma bardzo zorganizowany elektorat, a fakt, że przeszła do drugiej tury jest ogromnym sukcesem nie tylko jej, ale także prowadzonego przez nią Frontu Narodowego. Sondaże przedwyborcze, które opisywały różne opcje w drugiej turze wyborów, nie dają wielkich szans Le Pen w starciu z Macronem. Jeśli wierzyć badaniom, głosy rozłożą się mniej więcej 60 do 40 dla szefa En Marche.
Zaskoczeniem tej kampanii jest wysokie poparcie kojarzonego ze skrajną lewicą Jeana-Luc Melenchona, który (według różnych sondaży) otrzymał od 19 do 20,3 proc. głosów. Natomiast poparcie dla Francoisa Fillona waha się między 19,5 a 20 proc. głosów. Dokładne wyniki poznamy w poniedziałek.
Jak wskazują badania exit poll, frekwencja w wyborach może się okazać podobna do tej sprzed siedmiu lat i wyniesie 70 proc.
Tegoroczna pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji odbyła się w cieniu tragedii, do której doszło w czwartek na Polach Elizejskich, gdy dżihadysta zaatakował policjantów, zabijając jednego z nich. Od tamtego czasu Francuzi żyją w obawie przed kolejnymi próbami zamachów, dla których motywem miałyby być właśnie próby wpływu na wynik wyborów prezydenckich. Jeszcze w niedzielę służby musiały ewakuować i zamknąć cztery lokale wyborcze z powodu podejrzenia o zagrożenie atakiem terrorystycznym. W ich pobliżu znajdował się bowiem samochód z włączonym silnikiem, w środku którego znaleziono karabin.
ged