Na ostatniej prostej kampanii prezydenckiej we Francji wszyscy kandydaci musieli poważnie skorygować ostatnie dni przedwyborczych działań. Zmusiły ich do tego dramatyczne wydarzenia na Polach Elizejskich i strach przed zamachem.
Główni uczestnicy kampanii zrezygnowali z tradycyjnych wystąpień telewizyjnych, a zamiast tego wygłosili specjalne oświadczenia, dotyczące troski o bezpieczeństwo państwa oraz walki z ISIS. Z kolei Le Pen i Macron odwołali piątkowe wiece partyjne.
Wesprzyj nas już teraz!
Najostrzej wypowiedziała się zresztą kandydatka Frontu Narodowego, Marine Le Pen. W jej opinii, wszystkie meczety powinny zostać zamknięte, islamscy duchowni głoszący nienawiść wydaleni, zaś granice odpowiednio zabezpieczone i zamknięte na wolny przypływ ludności. Lider Frontu dostało się jednak od francuskiego premiera, Bernarda Cazeneuve. – Kandydatka Frontu Narodowego usiłuje czerpać korzyści, by móc kontrolować sytuację dzięki podziałowi – oświadczył socjalista.
Z kolei Francois Fillon, skompromitowany w ostatnich tygodniach aferą korupcyjna, obiecał, że jeśli to jemu wyborcy powierzą stery państwa, jednym z głównych priorytetów jego polityki będzie zniszczenie ISIS. Zapowiedział również, że w Francji będzie bezpieczniej. Za jego rządów miałoby powstać nawet 10 tys. nowych etatów w policji. – Jesteśmy w stanie wojny. To walka o wolność ale i bezpieczeństwo francuskiego narodu. Musi być więc priorytetem w ciągu najbliższych pięciu lat – podkreślał Fillon.
Z kolei Emmanuel Marcon emocjonalnie apelował, by nie Francuzi nie poddawali się atmosferze strachu. – Nie możemy poddać się strachowi, ani ugrzęznąć w głębokich podziałach. Nie wolno nam dać się zastraszyć. Decyzja, jaką podejmiecie w niedzielę, to wybór tego, jak będzie wyglądała wasza przyszłość – powiedział niezbyt odkrywczo liberał.
Macron obiecywał, podobnie jak Fillon, że zwiększy bezpieczeństwo na ulicach francuskich miast. Macron, podobnie jak Fillon, zatrudni także 10 tys. policjantów. I oczywiście podejmie zdecydowaną walkę z ISIS.
Lewicowy polityk, Jean-Luc Melenchon, który przez wielu określany jest „czarnym koniem” wyborów, zaapelował do Francuzów by „mieli chłodne głowy, nie poddawali się chęci zemsty i nie popadali w nienawiść”.
W czwartkowy wieczór 39-letni Abu Yusuf al-Belijki otworzył ogień do policyjnego samochodu, stojącego w pobliżu paryskich Pól Elizejskich. W wyniku ataku, jeden z funkcjonariuszy zginął, zaś dwóch zostało rannych.
Francuzi od rana ruszyli do urn wyborczych. W sobotę część z nich oddała już głosy za granicą. W dzisiejszym głosowaniu wyłoniona zostanie dwójka kandydatów, którzy zmierzą się w drugiej turze wyborów prezydenckich. Ta planowana jest na 7 maja.
Źródło: cnn.com
ged