W Rosji, podobnie jak w Niemczech, wciąż mogą żyć sprawcy zbrodni popełnianych na polskich obywatelach – podkreślił wiceprezes IPN Mateusz Szpytma. Chodzi o sprawców zbrodni katyńskiej, których nie można ścigać, gdyż rosyjskie władze nie chcą współpracować z Polakami.
13 kwietnia to symboliczna rocznica zbrodni NKWD na polskich obywatelach i Dzień Pamięci o Ofiarach Zbrodni Katyńskiej. Jak zauważył dr Mateusz Szpytma, mimo upływu 77 lat, polskie instytucje wciąż nie mają dostępu do rosyjskich materiałów archiwalnych dotyczących zbrodni katyńskiej, takich jak akta rosyjskiej prokuratury prowadzącej śledztwo w sprawie zbrodni NKWD na polskich obywatelach. Tu istotna jest konkluzja umarzająca postępowanie.
Wesprzyj nas już teraz!
Chodzi w sumie o 35 tomów akt utajnionych przez rosyjskie władze. – W tych dokumentach wymieniani są rodzice lub krewni osób, które w dzisiejszej Rosji należą do elit politycznych lub biznesowych. I być może dlatego nie mogą wyjść na jaw. Zastrzegam, że są to jedynie spekulacje, niemniej jednak warto byłoby je sprawdzić – tłumaczył.
Szpytma zaznaczył też, że w Rosji wciąż żyją ludzie, którzy mogli być świadkami zbrodni katyńskiej, jak np. konwojenci z wojsk NKWD czy osoby, które ukrywały zwłoki Polaków w dołach śmierci albo nawet kaci. – Nie ma w tym nic nieprawdopodobnego, skoro wciąż żyją i są pociągani do odpowiedzialności strażnicy niemieckich obozów koncentracyjnych np. z Auschwitz. Uważam, że niektórzy sprawcy zbrodni katyńskiej żyją – podkreślił.
Jak dodał, aktualnie IPN nie współpracuje z Rosją w obszarze ścigania potencjalnych sprawców z NKWD, gdyż „po tamtej stronie nie ma dobrej woli”. – Proszę zwrócić uwagę, że różnimy się z Rosją nawet w sprawie tak zasadniczej jak przyjęta kwalifikacja prawna zbrodni, która dla rosyjskich władz jest jedynie pospolitym przestępstwem, a dla nas ludobójstwem – nigdy nie ulegającym przedawnieniu – mówił Szpytma.
Historykom wciąż brakuje informacji o tzw. białoruskiej liście katyńskiej, na której powinny znajdować się imiona i nazwiska ok. 3870 polskich więźniów, którzy najprawdopodobniej zostali zamordowani przez sowieckie NKWD w Mińsku. Białą plamą jest też wiedza o wszystkich miejscach ukrycia zwłok ofiar z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej.
Źródło: rmf24.pl
MA