Bezduszność, głupota, bezmyślność, profanacja – tak Janusz Walentynowicz, syn legendarnej działaczki „Solidarności” ocenił wykorzystanie przez feministki wizerunku Anny Walnetynowicz do promocji swoich celów. Postać ta bowiem nijak ma się do postulatów manify. Walentynowicz nigdy nie wspierała feministek, za to zawsze opowiadała się po stronie życia.
Jak ocenił Janusz Walentynowicz, feministki wykorzystały na potrzeby promocji poznańskiej manify wizerunek Anny Walentynowicz bez zgody rodziny. – Kiedy Muzeum Historii Polski, IPN, czy jakieś wydawnictwo chciało umieścić zdjęcie mojej mamy w publikacjach czy udostępnić je na wystawach, wtedy pytano nas o zgodę. Tutaj zrobiono to wbrew naszej wiedzy oraz bez naszej zgody i jeszcze upodlono ten wizerunek czymś takim jak manifa. To karygodne, wyrażam oburzenie i niezgodę na coś takiego – powiedział w rozmowie z portalem wpolityce.pl Janusz Walentynowicz.
Wesprzyj nas już teraz!
Jego zdaniem osoby, które tak postąpiły „albo kompletnie nie mają pojęcia o tym, kim była moja mama i jakie były jej poglądy, albo zrobiły to świadomie o tym wiedząc”. Jak dodał, stosunek Anny Walentynowicz do aborcji – o „prawo do której” opowiadają się feministki – był bardzo jednoznaczny. – Mama zawsze uważała, że każde życie wymaga ochrony, jest świętością i tylko Pan Bóg może ingerować w to czy odebrać to życie, czy też nie. Taki stosunek miała od zawsze, absolutnie nie brała pod uwagę innej możliwości – zaznaczył.
Walentynowicz zauważył również, że jego mama nie miała nic wspólnego z ruchem feministycznym i jego postulatami. Dodał, że feministki mają swoje współczesne „bohaterki” i mogą sięgać po wizerunki swoich „najmądrzejszych pań”, a tymczasem profanują wizerunek Anny Walentynowicz.
Portret legendy „S” znalazł się na plakacie promującym poznańską manifę i został opatrzony hasłem „Wymawiamy służbę w pracy i w domu. Strajk kobiet trwa”. – Niedopuszczalne jest to, żeby wizerunek tak godnej osoby użyć w tak niegodnym przedsięwzięciu. Ja w ogóle nie rozumiem jak kobieta może wymówić służbę w domu, w pracy to jeszcze pal sześć, zwolnią ją i niech sobie idzie robić cokolwiek innego. Ale, gdy ma dzieci, to co wtedy? One mają chodzić brudne, głodne i obsmarkane, bo ona się feminizuje? – dodał.
Janusz Walentynowicz ocenił, że wykorzystanie wizerunku jego mamy w takim kontekście, to „jak spoliczkowanie jej po śmierci”. Rodzina oczekuje przeprosin.
Źródło: wpolityce.pl
MA