Gdańscy radni podnieśli ręce za dofinansowaniem kwotą 4 mln zł zabiegów in vitro z budżetu miasta. Także dla nieformalnych związków. „Program wsparcia prokreacji dla mieszkańców Gdańska”, który będzie obowiązywał do 2020 roku został zatwierdzony głosami Platformy Obywatelskiej.
Za przyjęciem programu refundacji pozaustrojowego zapłodnienia zagłosowali radni rządzącej Gdańskiem Platformy Obywatelskiej (16 głosów). Ugrupowanie to zresztą było inicjatorem projektu uchwały. Przeciwko takim rozwiązaniom było 13 radnych (11 z PiS, 2 z PO), a jeden radny (PO) wstrzymał się od głosu. Dwóch radnych z PO, obecnych na sesji, nie wzięło udziału w głosowaniu. To jednak wystarczyło, by przyjąć program.
Wesprzyj nas już teraz!
PO nie kryło, że finansowanie in vitro z kasy miasta to odpowiedź na zakończenie rządowego programu. – Nasz program składa się z trzech modułów: edukacyjnego, wsparcia psychologicznego i dofinansowania metody in vitro – tłumaczyła Aleksandra Dulkiewicz, przewodnicząca klubu radnych PO.
Za programem opowiedział się prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Jego argumentacja mocno zaskoczyła. Adamowicz uznał bowiem, że skoro miasto przekazywało w przeszłości „hektary terenów” na budowę kościołów i katolickich szkół – przeciw czemu nikt nie protestował, to nie można odbierać dziś „prawa do in vitro tym, którzy mają inne poglądy”.
– Niech rząd PiS zdelegalizuje metodę in vitro. My działamy w ramach obowiązującego w Polsce prawa. Nikogo nie zmuszamy do skorzystania z tej możliwości. Każdy jest obdarzony wolną wolą i każdy może skorzystać z tego programu. Nie wchodźcie w rolę sędziów ludzkich sumień – powiedział prezydent Adamowicz cytowany przez rmf24.pl.
Klub radnych PiS przekonywał, że zarodki nie są niczyją własnością, a gdańszczanie bardziej potrzebują sprzętu do leczenia nowotworów niż in vitro i na taki cel miasto powinno wydać pieniądze. Radni podkreślili też, że program jest źle napisany, nie ma w nim określonego problemu zdrowotnego i dowodów na skuteczność proponowanych działań. Piotr Czauderna wprost ocenił, iż twierdzenie, że in vitro leczy niepłodność jest kłamstwem. Oponenci finansowania in vitro z pieniędzy publicznych zaznaczali też, że metoda ta nijak przekłada się na poziom dzietności, bo w samym Gdańsku urodziła się setka tak poczętych dzieci, gdy rocznie przychodzi ich na świat ok. 5 tys.
Argumenty PiS jednak się nie przebiły i program został przyjęty. Ruszy od lipca 2017 roku. Przewiduje on refundację in vitro (maksymalnie trzech zabiegów dla pary), pomoc psychologiczną oraz edukację młodzieży. Koszt to 4 mln zł (do 2020 roku).
Program skierowany jest do mieszkańców Gdańska – do par małżeńskich oraz nieformalnych związków. Maksymalny wiek kobiet ubiegających się o refundację to 40 lat (warunkowo 42). Władze miasta szacują, że rocznie z zabiegów skorzysta 720 par. Ośrodki realizujące program zostaną wyłonione w konkursie. Radni założyli, że efektywność programu sięgnie 30 procent.
Radni PiS chcieli, by program wzbogacić o refundację naprotechnologii, by mogli skorzystać z niej mieszkańcy, którzy z powodów religijnych nie akceptują metody in vitro. Próba się nie powiodła. W czasie debaty i głosowania przed budynkiem Rady Miasta Gdańska demonstrowali obrońcy życia. Ich głos nie został wysłuchany.
Źródło: rmf24.pl
MA