Faryzeuszami nie są ci, którzy bronią nierozerwalności małżeństwa. Współcześni faryzeusze to ludzie próbujący dopasować nauczanie Kościoła do ducha czasu – pisze niemiecki teolog i prawnik, dr Markus Büning.
Na łamach portalu Katholisches.info dr Markus Büning, teolog i doktor prawa z Monastyru, krytykuje dokument niemieckich biskupów dotyczący implementacji Amoris laetitia. W piśmie tym hierarchowie nakazują kapłanom akceptowanie decyzji sumienia rozwodników, chcących w „uzasadnionych przypadkach” przystępować do Komunii świętej, nie zważając na nakaz zachowywania czystości z Familiaris consortio. Episkopat podał, że dokument publikuje się „zakładając jedność” (niem. geglaubte Einstimmigkeit) biskupów w tej sprawie.
Wesprzyj nas już teraz!
„Mamy tu czarno na białym: Istnieje przestrzeń dla subiektywnej decyzji w poszczególnych przypadkach. Co ze ścisłym przykazaniem Jezusa Chrystusa o nierozerwalności małżeństwa? Co z Familiaris consortio 84 i wypowiedzianym tam i obowiązującym zaleceniem czystości w przypadku, gdyby tak zwany rozwodnik w nowym związku pragnął dostęp do sakramentów?” – pyta dr Büning.
Autor pisze, że sam mieszka w diecezji Monastyru. Jej obecny biskup jest następcą między innymi św. Ludgera, gorliwego czciciela św. Lamberta, biskupa z Maastricht, który zginął właśnie ze względu na obronę
nierozerwalności małżeństwa. Swojego biskupa, Felixa Genna, Büning pyta: Czy przyjmuje wytyczne niemieckiego episkopatu, opublikowane rzekomo za „jednomyślną zgodą” wszystkich biskupów? Czy na Sądzie Ostatecznym będzie w stanie przed obliczem Pana usprawiedliwić swoje stanowisko?
Prawnik cytuje następnie dla kontrastu zupełnie inny dokument o Amoris laetitia, szwajcarskiego biskupa Vitusa Huondera, który jasno trzyma się Magisterium i podkreśla niezmienność wymagań wobec rozwodników nakładanych przez Familiaris consortio. „To wreszcie prawdziwie katolickie stanowisko wobec kontrowersyjnego pisma nauczycielskiego Amoris laetitia […] Tylko gdy interpretuje się AL. w ten sposób, może dojść do zgodności z dotąd obowiązującym w tej kwestii nauczaniem Kościoła. Nie ma tu miejsca na subiektywną decyzję jednostki. Tak wygląda to w jasnych wytycznych Familiaris consortio 84 św. Jana Pawła II” – pisze Büning.
Prawnik przypomina następnie, że konferencje episkopatów nie mają w istocie żadnej Bożej sankcji. „Historycznie konferencje episkopatów są czysto ludzkim produktem organizacji kościelnej, mającym służyć ujednolicaniu. To jednak nie może odbywać się kosztem prawdy!” – zaznacza.
„Nie może to też prowadzić stale do tego, że dany biskup miejsca nie wypełnia swoich konkretnych zadań duszpasterskich i nauczycielskich względem diecezjan. Każdy diecezjanin ma prawo wiedzieć, co jego biskup myśli o tak ważnych kwestiach wiary i przekazanej przez Kościół nauki” – dodaje, ostrzegając przed niebezpieczeństwem „ukrywania się” poszczególnych biskupów za pismami episkopatu, co miałoby zwalniać ich od odpowiedzialności.
Wreszcie Büning wzywa do jednoznacznej deklaracji tych niemieckich hierarchów, którzy dotąd uchodzili za jasno broniących czystości chrystusowego nauczania. „Jakie jest wasze zdanie? Wielu katolików patrzy w tych dniach w waszą stronę” – pisze.
Nawiązując do tak często używanego dziś oskarżania obrońców Tradycji o „faryzeizm”, autor stwierdza: „To nie ci, którzy bronią przykazania o nierozerwalności małżeństwa są faryzeuszami. Nie, prawdziwymi faryzeuszami naszych czasów są ci, którzy zbyt po ludzku próbują się dopasować do ducha czasów, rozwadniając prawdę. Pewien odważny niemiecki biskup, który pełni swoją wierną i zgodną z Ewangelią posługę w odległym Kazachstanie, wskazywał na to wielokrotnie w dyskusjach o małżeństwie i rodzinie”.
„Szkoda, że biskup ten nie jest członkiem niemieckiego episkopatu. Wówczas nie można byłoby już snuć przypuszczeń o ‘zakładanej jednomyślności’” – kończy Büning.
Źródło: Katholisches.info
Pach