8 lutego 2017

Definitywny koniec białorusko-rosyjskiej przyjaźni? Łukaszenka zapowiada wejście na inne rynki

(Aleksander Łukaszenka. By Okras (Own work) [CC BY-SA 4.0)

Kilka dni temu środkowo-europejskie portal internetowe obiegła wiadomość, że białoruskie mięso otrzymało zakaz wwozu na teren Rosji. Nikogo to już w zasadzie nie dziwi – oddolne przeciąganie liny od kilkunastu lat cechuje ekonomiczne stosunki rosyjsko-białoruskie. Wynika to z faktu, że chociaż między państwami istnieje unia gospodarcza, to nadal nie wiadomo kto uzyska z niej największe profity. Nasilenie tej walki jest spowodowane kryzysem gospodarczym, w którym jednocześnie znalazły się Rosja i Białoruś. O ile w okresie „naftowego dobrobytu” walka na gospodarczym „dole” nie była dla Rosji priorytetową, o tyle teraz zaczyna być ona jednym ze środków zwalczania tego kryzysu.

 

Można zauważyć pewną asymetrię w zachowaniu władz Rosji i Białorusi w tej rywalizacji. O ile ostatecznie w imieniu Białorusi głoś zabiera Aleksander Łukaszenka, o tyle w Rosji „czarną robotą” zajmują się podmioty gospodarcze – monopole oraz organy kontroli, które formalnie działają niezależnie oraz w sposób przejrzysty i obiektywny. Jednak znaczenie tej „niezależności” jest dla Łukaszenki świetnie zrozumiałe – sam przecież został w takim systemie wychowany. Tym nie mniej owa asymetria pozwala obu stronom walczyć, nie tracąc przy tym możliwości ewentualnego porozumienia.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jako przyczynę ostatniego napięcia „mięsnego” obserwatorzy podają niedawne deklaracje Aleksandra Łukaszenki w ciągu siedmiogodzinnej (sic! – w stylu Fidela Castro lub Hugo Chavesa) konferencji prasowej. Odbyła się ona 3 lutego. Prezydent Białorusi miał stwierdzić, że owszem ropa jest ważna, ale droższe od ropy są niepodległość i wolność, które ceny nie mają.

 

Na rosyjską reakcję nie trzeba było długo czekać, chociaż należy zauważyć, że reakcja ta jest i tak wyważona i spokojna (w dziedzinie gospodarczej). W dziedzinie informacyjnej, drugo- i trzeciorzędne media wszczęły przygotowania w stylu niemal „artyleryjskim” głosząc, że jeśli Łukaszenka chce dostępu do rynku rosyjskiego i cen wewnątrzrosyjskich, to Białoruś musi po prosto zostać częścią Rosji (W. Żyrynowski – aut.).

 

Reakcja Łukaszenki była przewidywalna. Udał, że nic się nie stało, a obecnie wykazuje niezrozumienie dla działań Rosji. Stawia retoryczne pytania: „Po co budowaliśmy Unię Euroazjatycką, skoro teraz będziemy się odgradzali granicami?” Zajęcie przez Łukaszenkę ostrzejszego stanowiska wobec Rosji jeszcze nie przerodziło się w permanentny konflikt, ale było koniecznym ze względu na możliwość ukrytych działań Rosji na terenie Białorusi, również w środowisku elit białoruskich. W taki sposób prezydent daje „własnym ludziom” do zrozumienia, że etap przyjaźni z Rosją definitywnie się skończył i nastąpiła epoka ostrej rywalizacji – również o wpływy na własnym terenie, o ile pole informacyjne jest rosyjskojęzyczne. Łukaszenka najbardziej obawia się utracenia przemożnego wpływu na rząd dusz Białorusinów.

 

Łukaszenka nie działa tylko defensywnie. Równolegle próbuje szachować Rosję poprzez stwierdzenia typu: „Rynek rosyjski jest dla nas bardzo ważny, ale jeśli nawet go w części utracimy, cóż – trudno, ale są na świecie inne rynki, na które wejdziemy”. Na razie jest to jednak tylko deklaracja. Białoruski sektor spożywczy wymaga głębokich reform i w takim stanie, w jakim jest obecnie, raczej nie da rady przeorientować się na inne rynki. Głównym problemem jest niska wydajność pracy oraz niska skuteczność działań administracyjnych w tej gałęzi. Jest on w 90 proc. upaństwowiony. Tym nie mniej taka deklaracja ma służyć wytyczeniu pewnej perspektywy. Białoruś jest gotowa do zmiany partnera, nawet jeśli będzie to drogo kosztowało.

 

Aleksander Stralcov-Karwacki

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 301 695 zł cel: 300 000 zł
101%
wybierz kwotę:
Wspieram