W miasteczku Publier nad jeziorem genewskim robotnicy firmy budowlanej rozebrali w tym tygodniu posąg Matki Bożej stojący w miejskim parku. Został on przeniesiony na teren prywatny. Widok odpiłowywania figury od cokołu nie tylko robił przygnębiające wrażenie, ale więcej mówił o współczesnej Francji, niż nie jeden traktat socjologiczny.
Miasteczko Publier w Górnej Sabaudii, dzięki bliskości Szwajcarii i walorom turystycznym, w ostatnich latach szybko się rozwijało i liczy obecnie 6,5 tysiąca mieszkańców. Nad jeziorem powstała baza żaglowa, a z nią pomysł ustawienia nad brzegiem posągu Matki Bożej, na wzór podobnych figur strzegących np. portów w Bretanii. Mer po konsultacjach z radnymi w 2011 roku taką figurę sprowadził. Stanęła ona w miejskim parku z napisem na cokole „Nasza Pani Lemańska czuwaj nad swoimi dziećmi”. Notre Dame du Leman nie wpisała się jednak na długo w pejzaż miasta.
Wesprzyj nas już teraz!
Miejscowe stowarzyszenie Wolnomyślicieli postanowiło zaskarżyć ustawienie monumentu w miejscu publicznym, jako naruszenie zasad laickości państwa. Sprawa trafiła do sądu w Grenoble. W styczniu 2015, pod naciskiem laickiej poprawności, zapadł wyrok nakazujący usunięcie posągu z terenu miejskiego. Za każdy dzień zwłoki miała być nakładana kara na władze miejskie kara finansowa.
Większość mieszkańców decyzja sądu oburzyła. Mer Gaston Lacroix (niezależna lewica) oświadczył, że decyzję sądu uszanuje, ale wpadł na pomysł odsprzedania posągu razem z kilkoma metrami kwadratowymi terenu miejscowemu stowarzyszeniu religijnemu. Matka Boża pozostałaby na swoim miejscu, ale na terenie sprywatyzowanym, a nie miejskim. Jednak i tu kolejna decyzja sądu w Grenoble pomysł mera wstrzymała. Sąd nie zgodził się na odsprzedanie fragmentu miejskiego parku. Pozostała eksmisja, która rozpoczęła się na początku lutego. Posąg zostanie przeniesiony na teren prywatny.
Wydarzenia te przypominają najczarniejsze momenty historii Francji, która kolejny raz podcina korzenie swojej tożsamości. Obsesyjny laicyzm i uleganie presji mniejszości lewackich wolnomyślicieli stawiają poważny znak zapytania nad przyszłością „najstarszej córki Kościoła”.
Bogdan Dobosz