Organizatorzy akcji przypominającej Niemcom, że to właśnie oni, a nie Polacy, stworzyli w okupowanej Europie podczas II Wojny Światowej sieć obozów zagłady, napotkali w swoich działaniach na trudności. Facebookowy profil „German Death Camps” (pl. niemieckie obozy śmierci) informuje, że samochód z billboardem był kilkukrotnie zatrzymywany przez niemiecką policję. Obecnie stworzony przez funkcjonariuszy problem ustał. Czy na stałe?
„Nasz bus został właśnie zatrzymany przez niemiecką policję. Zaraz podamy więcej informacji” – napisali w czwartkowe popołudnie administratorzy profilu „German Death Camps” na Facebooku. Był to pierwszy wpis dotyczący trudności akcji na terenie Niemiec.
Wesprzyj nas już teraz!
„Chłopaków w busie złapała niemiecka policja. Przeszukali ich dokładnie i sprawdzili samochód. Nie mieli się do czego przyczepić więc puścili dalej i kazali opuścić miasto grożąc bliżej nieokreślonymi konsekwencjami. Oczywiście nikt miasta nie zamierza opuszczać” – wyjaśniali godzinę później.
Rychło po umieszczeniu tego wpisu na Facebooku pojawiła się kolejna informacja. Twórcy akcji „German Death Camps” znów zostali zatrzymani. Jak dodali, na miejscu pojawił się korespondent TVP Info w RFN, Cezary Gmyz. Miał on pomagać wyjaśniać sprawę z funkcjonariuszami.
Zgodnie z najświeższymi doniesieniami „policja wypuściła już billboard na wolność!”.
O ewentualnych kolejnych problemach Polaków przypominających Niemcom, kto dokonał Holokaustu, będziemy informowali na bieżąco.
Mobilny billboard z napisem „Death Camps Were Nazi German” wyruszył w środę z Wrocławia do Niemiec, Belgii i Wielkiej Brytanii. Akcja ta stanowi kolejny etap protestu zorganizowanego przez polskich internautów przeciwko używaniu przez zagraniczne media sformułowania „polskiej obozy koncentracyjne”.
Źródło: FB, PCh24.pl
MWł