Jak ujawniła „Rzeczpospolita” próba włamania do MSZ miała miejsce w grudniu. Kilku pracowników resortu dostało e-mail dotyczącego rzekomego oświadczenia sekretarza generalnego sojuszu północnoatlantyckiego. Otwarcie załącznika skutkowałoby instalacją tzw. konia trojańskiego i kradzieżą danych.
Atak był trudny do wykrycia, został przeprowadzony z użyciem serwera Ministerstwa Spraw Zagranicznych jednego z krajów Ameryki Łacińskiej. Miało to uwiarygodnić atak w oczach polskich urzędników.
Wesprzyj nas już teraz!
Za atakiem stał zespół APT28, znany też pod pseudonimami Sofacy i Fancy Bear. To obecnie najsłynniejsza grupa cyberszpiegowska świata. Ma na swoim koncie m.in. włamania do niemieckiego parlamentu i francuskiej telewizji TV5 Monde. To również ta grupa przejęła e-maile od polityków Partii Demokratycznej, które zostały ujawnione w końcówce kampanii, co przyczyniło się do zwycięstwa Donalda Trumpa, w efekcie czego Barack Obama wydalił ze Stanów Zjednoczonych 35 rosyjskich dyplomatów.
Mimo tego, atak cyberszpiegów na MSZ udało się odeprzeć.
Raport NIK 2015 roku świadczył o tym, że cyberbezpieczeństwo nie jest właściwie chronione. Jak przypomina „Rzeczpospolita”, z dokumentu wynikało, że „aktywność państwa paraliżował przede wszystkim brak jednego ośrodka decyzyjnego, koordynującego działania innych instytucji publicznych, oraz bierne oczekiwanie na rozwiązania, które ma zaproponować Unia Europejska”. W lipcu 2016 roku, już za rządów PiS, ruszyło Narodowe Centrum Cyberbezpieczeństwa (NCC). Ministerstwo Cyfryzacji rozpoczęło też prace nad Strategią Cyberbezpieczeństwa Rzeczypospolitej Polskiej.
Źródło: „Rzeczpospolita”
kra