Francuscy parlamentarzyści bez skrupułów biorą się za kneblowanie ust obrońcom życia. W czwartek w drugim czytaniu Zgromadzenie Narodowe podejmie próbę wprowadzenia przepisów, które zabronią posługiwać się obrońcom życia „wszelkimi środkami” wpływającymi na opinię publiczną. Wolność słowa w tym wypadku nie obowiązuje.
Zgromadzenie Narodowe, to niższa izba parlamentu we Francji, przeprowadzi drugie czytanie projektem ustawy penalizującej publiczną obronę prawa do życia. Projekt ma swoje początki w październiku 2016 roku i przeszedł dotychczasową ścieżkę legislacyjną w zaskakująco szybkim tempie. Socjaliści i Zieloni, nie zważając na ostrzeżenia i apele centroprawicy chcą przeforsować de facto zakaz mówienia w przestrzeni publicznej o ochronie życia.
Wesprzyj nas już teraz!
Ustawa od października bowiem przeszła sporą metamorfozę. Początkowo zakładano w niej, że obostrzenia będą dotyczyły internetu. Zakazane miały być strony, które „celowo wprowadzają w błąd, zastraszają lub wywierają psychiczny lub moralny nacisk w celu zniechęcenia do aborcji”. Lewacy poszli jednak za ciosem i w regulacji pojawiło się sformułowanie o „wszelkich środkach” służących wspomnianemu celowi.
Podobnie negatywnie oceniane będą „naciski” na lekarzy i personel zaangażowany w „procedurę” aborcji, czy kobiety, które dokonały aborcji. Nowe regulacje rozszerzają przepisy z 1993 roku, które wprowadziły do francuskiego prawa karnego przestępstwo „przeszkody w aborcji”. Jest ono zagrożone karą więzienia do dwóch lat grzywny do 30 tys. euro.
Źródło: „Nasz Dziennik”
MA