Przeprowadzona w drugiej połowie stycznia w Rosji wizyta niedawno wybranego prezydenta Mołdawii Igora Dodona odbierana jest powszechnie jako zbliżenie Kiszyniowa do Moskwy w zamian za rozluźnienie relacji z Europą Zachodnią. Fakt, że jako cel pierwszej wizyty zagranicznej głowa państwa mołdawskiego wybrała Moskwę odbierany jest jednoznacznie. Na ile jest to gra adresowana na pozyskanie sympatii i zapłata dla elektoratu, który wymienił ekipę prezydencką w Mołdawii, a na ile jest to rzeczywisty powrót w rosyjską sferę wpływów, pokażą najbliższe miesiące.
Trudno być biednym i niezależnym
Wesprzyj nas już teraz!
Mołdawia należy do najbiedniejszych państw europejskich i do tej grupy postosowieckich republik, które od momentu odzyskania niepodległości nie bardzo radzą sobie z niepodległością i reformami gospodarczymi. Jako kraj wielonarodowy Mołdawia musi ważyć swoje decyzje polityczne dość rozważnie, by nie dopuścić do wzrostu nastrojów separatystycznych, które mogą zagrażać integralności terytorialnej niezależnego od 1991 roku państwa. Obawy, by nie doszło do oderwania jakiegoś terytorium od państwa, jak miało to miejsce z Naddniestrzem 2 września 1990 roku, gdy Mołdawia de facto utraciła uprzemysłowioną część leżącą na lewym brzegu Dniestru z przemysłowymi ośrodkami w Rybnicy, Benderach i Tyraspolu, ustanowionym stolicą Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej, która poddała się pod kuratelę Federacji Rosyjskiej.
Rosyjski cień wisi cały czas nad niepodległą Mołdawią. To z Rosji płyną do Mołdawii surowce energetyczne, w drugą stronę Mołdawia jako towar eksportowy może zaoferować przede wszystkim przetworzone artykuły rolne i surowe płody rolne.
Jako kraj rolniczy Mołdawia nie jest w stanie zapewnić sobie korzystnego bilansu handlowego, a wiele gospodarstw domowych utrzymuje się dzięki pieniądzom przesyłanym do rodzin od emigrantów zarobkowych, z których część już na stałe opuściła kraj między Dniestrem i Prutem. Duża część wyjeżdżających za pracą trafia do Federacji Rosyjskiej i każde zamknięcie się na Rosję lub zaognianie stosunków z Moskwą jest odbierane z niepokojem ze względu na groźbę utraty pracy, a tym samym źródeł utrzymania, dla całych rodzin. Innym, równie silnym ogniwem zbliżającym Mołdawię do Rosji jest strach przed utratą chłonnego rynku rosyjskiego przy jednoczesnej niemożności zdobywania rynków zachodnich. Powiązanie z Rosją to również sympatie polityczne i silna Partia Komunistyczna Republiki Mołdawii, która kilkakrotnie wygrywała wybory parlamentarne i cieszy się poparciem tęskniących za czasami ZSRS. Dowodem na to są utrzymywane i nadal eksponowane symbole posowieckie – portrety i rzeźby przywódców ruchu komunistycznego i pomniki walczących w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej w Armii Czerwonej. Z drugiej strony sceny politycznej lokuje się prozachodnia część społeczeństwa, licząca na obiecywaną stale pomoc i integrację ekonomiczną z zachodnią Europą.
Kiepska demografia
Wielkim problemem Mołdawii są słabe wskaźniki demograficzne, z szybko malejącą populacją, głównie za sprawą emigracji. Od upadku ZSRS niepodległa Mołdawia zmniejszyła swoje zaludnienie o ok. 25 proc. i nadal nie widać sposobu na zatrzymanie tej tendencji. Przy cenach zbliżonych do środkowoeuropejskich zarobki nie pozwalają pokryć kosztów utrzymania gospodarstw domowych i ucieczka za granicę wydaje się być jedynym realnym sposobem na przeżycie. Rozbicie rodzin jednak to nie tylko kwestia ekonomiczna ale także moralna – to zjawisko rujnujące życie jednostek i zmieniające negatywnie obyczajowość.
Spadek liczby mieszkańców to nie jedyny problem stawiający wyzwanie rządzącym w Kiszyniowie. Duże mniejszości narodowe – Rosjanie, Ukraińcy, Gagauzi – oczekują respektowania ich praw do używania języków narodowych, choć trzeba przyznać, że poza rosyjskojęzycznym separatystycznym Naddniestrzem tylko Gagauzi, cieszący się swoją republiką autonomiczną, wykazują większą odrębność wewnątrz Mołdawii.
Rosja kluczem do rozwiązań?
Z takim różnorodnym bagażem problemów wybrał się w wizytę do Moskwy nowy prezydent Mołdawii Igor Dodon. Relacjonując przebieg wizyty Dodona w Rosji rosyjski portal Nowosti powoływał się – dla nadania obiektywizmu informacji – na Financial Times. Zwrócono przede wszystkim uwagę na rozczarowanie Mołdawian polityką Unii Europejskiej i ewentualność anulowania umowy stowarzyszeniowej w UE, co byłoby wielkim triumfem Władimira Putina. Jak podaje portal Nowosti, na konferencji prasowej Dodon ujawnił, że umowa z UE nie dała Mołdawii jakichkolwiek udogodnień a Kiszyniów utracił rosyjski rynek przy jednoczesnym spadku eksportu do krajów Unii Europejskiej. Słowa te można odebrać także jako krytykę koncepcji „Partnerstwa Wschodniego”, które było adresowane do sześciu byłych republik ZSRS, ale do tej pory porozumienia podpisały jedynie Mołdawia, Ukraina i Gruzja.
Przyjazd głowy państwa mołdawskiego na Kreml wskazuje na realność ocieplenia stosunków rosyjsko – mołdawskich. Rosyjski Rubaltic.ru pisze o relacjonowanej przez agencję TASS konferencji prasowej Władimira Putina, na której wyraził on nadzieję, że spotkanie z Dodonem to ważnym punkt w rozwoju stosunków Moskwy i Kiszyniowa, a o tym jak było do tej pory (w znaczeniu – jak źle) może świadczyć wskaźnik obrotów handlowych obydwu państw, w ostatnich latach dwukrotnie mniejszy niż miało to miejsce wcześniej. Putin podkreślił, jak ważny dla niego jest fakt, że z pierwszą wizytą zagraniczną Dodon w roli prezydenta Mołdawii przyjeżdża właśnie do Moskwy.
Z relacji podanej przez Rubaltic.ru warto zwrócić uwagę na wypowiedź Putina, który mówił o tym, że Federacja Rosyjska konsekwentnie opowiada się za integralnością terytorialną republiki (Mołdawii) z „zachowaniem jej niezaangażowania i neutralnego statusu”.
Kij i marchewka
Słowa te odbierane są jednoznacznie – Putin zasugerował powrót do rozmów o reintegracji Mołdawii i separatystycznego Naddniestrza, ale nie bezwarunkowo. Ceną złączenia podzielonego obecnie na Dniestrze kraju będzie zachowanie neutralności i „niezaangażowania”, co w tradycji rosyjskiej polityki zagranicznej oznacza powrót Mołdawii do roli „bliższej zagranicy”, czyli znalezienie się w sferze zainteresowania Rosji i pod jej wpływem. Argumentem przetargowym Putina jest nie tylko słabość Unii Europejskiej ale także konkretne narzędzia ekonomiczne. Jak pisze polski portal energetyka24.com, 17 stycznia szef Mołdawii wizytował centralę Gazpromu – koncernu realizującego coś więcej niż tylko wydobycie i eksport gazu. Gazprom od zawsze jest silnym „ambasadorem” budowania i odbudowywania wpływów Rosji na utraconych przez Związek Sowiecki obszarach.
Tematem rozmów było zabezpieczenie interesów Gazpromu (tranzytu przez Mołdawię) po 2019 roku, gdy tracą ważność kontrakty na przesyłanie rosyjskiego gazu. Strony kontraktu są niejako odbiciem stron politycznego porozumienia, które rysuje się na horyzoncie nowego kursu, kreślonego przez Igora Dodona. Kontrakt wiąże bowiem rosyjski Gazprom i spółkę Moldovgaz. Ten ostatni podmiot tworzą: rosyjski Gazprom, rząd w Kiszyniowie i resort przemysłu Republiki Naddniestrzańskiej. Można powiedzieć, że wygrana Igora Dodona przyszła w idealnym dla Gazpromu momencie, gdy trzeba negocjować nowe warunki tranzytu gazu – surowca strategicznego dla zbilansowania budżetu Rosyjskiej Federacji.
Pozycja Rosji na granicy z Rumunią może ulec bardzo szybkiemu wzmocnieniu. Cytowany przez Rubaltic.ru Igor Dodon wyraził w Moskwie nadzieję, że umowa stowarzyszeniowa z UE będzie mogła ulec rozwiązaniu po najbliższych wyborach parlamentarnych w Mołdawii. Taka zapowiedź z pewnością ucieszyła gospodarza Kremla.
Jan Bereza