Fundacja Życie i Rodzina zorganizowała na wadowickim rynku pikietę ukazującą zbrodniczy wymiar aborcji. W centrum rodzinnego miasta świętego Jana Pawła II uczestnicy akcji pokazali jak naprawdę wygląda zachwalany przez postępowców „zabieg” i czym się kończy. Prawda oburzyła skrajnie lewackie władze miasta. Magistrat zawiadomił policję, a jednemu z uczestników pikiety postawiono zarzuty.
Od wyborów samorządowych w roku 2014 w wadowickim ratuszu rządzi Mateusz Klinowski. Lewicowy aktywista przed Bożym Narodzeniem w roku 2015 atakował Pana Jezusa i Najświętszą Rodzinę. Później za swoje zachowanie przeprosił, jednak poprawa nie była głęboka. Jesienią ubiegłego roku ułatwił pracownicom magistratu uczestniczenie w tzw. Czarnym Proteście akceptując ich wnioski urlopowe.
Wesprzyj nas już teraz!
Niewykluczone, że aborcyjny fanatyzm Klinowskiego udzielił się całemu ratuszowi. Władze miasta doniosły policji na uczestników antyaborcyjnej pikiety, która odbyła się w Wadowicach we wtorek 17 stycznia. „Wrażliwi” samorządowcy zostali urażeni widokiem zamordowanych nienarodzonych dzieci. Ich zdaniem takie materiały… sieją zgorszenie.
Po zgłoszeniu sprawą zajęła się policja. Jednemu z uczestników pikiety postawiono w wadowickiej komendzie zarzut z art. 51 kodeksu wykroczeń. Dotyczy on zakłócania porządku i wywoływania zgorszenia w miejscu publicznym.
– Nie zgadzam się z tym zarzutem i mam zamiar się bronić w sądzie. Nasza fundacja dysponuje orzecznictwem sądowym, które wskazuje, że pikiety odbywają się zgodnie z prawem do zgromadzeń i wolności słowa. Nasza pikieta była legalna i zgłoszona do urzędu wojewódzkiego w Krakowie. Nie boimy się szykan i oskarżeń o zgorszenie. Przedstawiamy prawdziwe zdjęcia – powiedział serwisowi wadowice24.pl Marcin Strzałkowski, któremu policja na wniosek wiceburmistrz postawiła zarzut o wykroczenie.
To nie pierwszy raz, gdy policja i straż miejska przeszkadza obrońcom życia. W podobny sposób interweniowano miesiąc temu przerywając happening.
Źródło: wadowice24.pl
MWł