Kiedy my życzymy sobie „błogosławionych, spokojnych, zdrowych Świąt Bożego Narodzenia”, chrześcijanie w Syrii radują się z tego, że mieli szansę po raz pierwszy od lat uczestniczyć w Pasterce. Na skutek działań wojennych w regionie liczba chrześcijan spadła o połowę, a kościoły zostały zniszczone. Dramat wciąż trwa, a tylko obecność wyznawców Chrystusa w regionie jest szansą na przywrócenie pokoju.
Jak powiedział w rozmowie z „Radiem Maryja” ks. Marcin Dąbrowski z organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, sytuacja w Syrii jest ciągle napięta. Trwają działania wojenne i przesiedlenia, a wiele osób wciąż traci życie. Dziś w Syrii liczącej ok. 20 mln mieszkańców jest ok. 500 tys. chrześcijan. To o połowę mniej niż przed rozpoczęciem działań wojennych.
Wesprzyj nas już teraz!
Istnieje realne zagrożenie, że chrześcijanie w tym regionie mogą całkowicie zniknąć. – Wiele kościołów i znaków dotyczących chrześcijaństwa zostało zniszczonych zgodnie z ideologią radykalnego islamizmu. Zakłada ona, że te tereny mają być całkowicie pozbawione chrześcijan. Ale chrześcijanie są tu potrzebni. Właśnie tu rozwijali oni swoją działalność i są czynnikiem, który wprowadza pokój. Łagodzą w ten sposób spory wśród mniejszości etnicznych, a Bliski Wschód opiera się właśnie na mniejszościach etnicznych. Od wieków mieszkają tam chrześcijanie różnych wyznań, muzułmanie różnych wyznań oraz różne grupy etniczne – podkreślił ks. Dąbrowski.
Jak przyznał, tegoroczne Boże Narodzenie jest dla syryjskich chrześcijan wyjątkowe, zwłaszcza w Aleppo, bo to pierwsze od lat święta, podczas których można odprawić Mszę św. w kościołach, choć wiele z nich zostało zniszczonych. – Jeden z biskupów mówił, że w ciągu ostatnich pięciu lat nie było normalnej Pasterki. Wierni przeżywali Mszę św. poza świątynią – dodał.
Źródło: radiomaryja.pl
MA