Polecenie wyłączenia megafonu i zwinięcie plakatów antyaborcyjnych – tak gdyńska policja zareagowała na legalnie odbywającą się pikietę obrońców życia. Po tym jak sprawa została nagłośniona w Sejmie, funkcjonariusze przyznali, że popełnili błąd. Te jednak – w stosunku do obrońców życia – zdarzają się zbyt często i w całym kraju. Czy szef MSWiA zareaguje?
Zakończona przedwcześnie przez funkcjonariuszy pikieta zorganizowana przez wolontariuszy Fundacji Pro – Prawo do życia odbyła się 28 listopada w Gdyni na skrzyżowaniu ulic 10-go lutego i Władysława IV. Wydarzenie było legalne, zostało właściwie zgłoszone, a informacja o nim znalazła się w Biuletynie Informacji Publicznej.
Wesprzyj nas już teraz!
Funkcjonariusze jednak zażądali wyłączenia megafonu i zwinięcia plakatów pokazujących zdjęcia z aborcji. Jak relacjonowali wolontariusze, takie polecenie policjanci otrzymali od przełożonych. „Wygląda na to, że gdyńska Policja realizuje postulaty działaczy aborcyjnych, którzy boją się prawdy o aborcji jak diabeł wody święconej” – komentowali obrońcy życia.
Sprawa nie mogła jednak pozostać bez echa. Sprawę szykan policyjnych poruszyła na forum Sejmu poseł Anna Siarkowska. Niedługo potem z Mariuszem Dzierżawskim, szefem Fundacji, skontaktował się rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdyni. Nadkomisarz Michał Rusak, przeprosił za „błąd” policjantów i zaprosił go na spotkanie z Komendantem Miejskim. Dzierżawski poprosił o wydanie oświadczenia w tej sprawie, co też policja obiecała uczynić.
„Doceniamy dobra wolę gdyńskiej Policji, jednak tak poważna sprawa nie może skończyć się na przeprosinach. Tym bardziej, że policyjne szykany wobec obrońców życia miały ostatnio miejsce w Katowicach, Poznaniu i Krakowie. Sprawa wymaga zdecydowanej interwencji Komendanta Głównego, a być może Ministra Spraw Wewnętrznych” – podkreślili obrońcy życia.
Źródło: stopaborcji.pl
MA