Wygląda na to, że nasz zachodni sąsiad na trwałe dołączył do grona europejskich państw, w których obywatele nie mogą czuć się bezpiecznie i liczyć na legalnie funkcjonującą policję państwową.
Sąd okręgowy w Wuppertal ponownie zajął się wydarzeniami sprzed dwóch lat. Orzekł, że osoby z napisami „Policja szariatu”, które w 2014 żądały od klientów nocnych klubów, aby nie piły alkoholu, nie słuchały muzyki, a od gości w salonach gier, aby nie grali na pieniądze, są niewinne. Ich działania oraz kamizelki z napisami nie podpadały pod przepisy o umundurowaniu, ponieważ nie „stanowiły żadnego zagrożenia militarnego” – powiedział rzecznik sądu. Obecny wyrok, podobnie zresztą jak poprzedni, może być przedmiotem apelacji.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie wyznający islamu mieszkańcy Wuppertalu czują się coraz bardziej zagrożeni. Mają już dość bierności niemieckiej policji i bycia świadkiem ciągłego werbowania ludzi do wstępowania w szeregi Państwa Islamskiego.
Założycielem tzw. policji szariatu jest niemiecki konwertyta Sven Lau. Czeka go proces za wspieranie Państwa Islamskiego w Syrii.
Także w innych niemieckich miastach powstały tzw. strefy szariackie. Równie niepokojąco sytuacja wygląda w Duisburgu, gdzie zamieszkuje ponad 60 tys. muzułmanów oraz w północnym Berlinie. Policja nie kryje, że w tych miejscach nie kontroluje sytuacji, a dzielnice opanowane są przez bojówki szariackie.
Źródło: „The Local”
ChS